ROZMOWA z Veljko Nikitoviciem, kapitanem „zielono-czarnych”
– Nie za bardzo. Znowu zaczęliśmy tak samo, jak w poprzednich dwóch meczach, czyli poszliśmy, żeby dostać bramkę. Oczywiście tak się stało i później, w drugiej połowie zgraliśmy już niemal va banque. Graliśmy trzema z tyłu i… bardzo dobrze to wyglądało. Cisnęliśmy Dolcan na ile nas było stać. Wyrównaliśmy w idealnym momencie, mogliśmy jeszcze wygrać. Mieliśmy swoje sytuacje, ale goście również je mieli. Raz piłka odbiła się od poprzeczki. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. A pewnych rzeczy nawet nie potrafię zrozumieć. Bo dlaczego jeden zawodnik nie chce podać do drugiego, który jest na lepszej pozycji? Zamiast dograć piłkę, ktoś próbuje strzelać z 20 albo 25 metrów. Chcieliśmy wygrać, ale lepiej zremisować niż przegrać.
• W ataku często brakowało wam spokoju, wyrachowania i ostatniego podania, więc trudno było myśleć o zwycięstwie.
– Tego brakuje nam od samego początku, nic nowego. Przerwaliśmy serię porażek, ale przy odrobienie szczęścia mogliśmy zwyciężyć. Dlatego remis należy uznać za sprawiedliwy.
• Nic nowego, to też banalnie stracony gol, praktycznie z niczego.
– Tak jak napastnicy mają prawo serii przy strzelaniu goli, tak my chyba mamy przy ich traceniu. W dodatku dzieje się to w głupi sposób. Każda strata może oznaczać duże kłopoty. Matuesz Pielach chyba też za łatwo dał się ograć Damianowi Świerblewskiemu. Potem zrobiło się trochę zamieszania pod bramką, piłka spadła komuś pod nogi, choć Serek Prusak chwilę wcześniej miał ją praktycznie na rękach, i gol. To był praktycznie pierwszy strzał Dolcanu. Tak samo było w Ruchem, kiedy po pierwszym uderzeniu dostaliśmy bramkę. Jak wyeliminujemy takie błędy, to nie powinno być źle. Ale na razie różowo nie jest.
• Rzut karny wzbudził dużo kontrowersji. Nawet siedzący najbliżej kibice mieli dużo wątpliwości.
– Ja się nauczyłem w Polsce, że jak sędzia gwizdnął to jest karny. Nildo spokojnie to wykorzystał i była szansa, aby pójść za ciosem i dobić Dolcan. Trochę obawiałem się naszej taktyki w drugiej połowie, ale okazało się, że zaczęliśmy w pełni kontrolować mecz. Przed przerwą tak nie było. W pierwszej części chaotycznie atakowaliśmy, a goście zbyt łatwo przechodzili z piłką przez drugą linię.
• Trójka obrońców to nie jest taktyczny krok do tyłu?
– Szczerze mówiąc, wolę trójkę z drugiej połowy, niż czwórkę z pierwszej. Nasi defensorzy po zmianie ustawienia grali pewniej. A jak było wcześniej? Jeden Maciej Tataj, a u nas czterech obrońców i jeszcze ja piąty. W pięciu kryliśmy jednego Tataja?! To chyba też bez sensu.
• Do tej pory dużo w ataku zależało od Prejuce’a Nakoulmy, ale z Dolcanem nie zachwycił.
– „Prezesowi” będzie grało się coraz ciężej w pierwszej lidze, bo wszyscy wiedzą na co go stać, jakie są jakie walory. A są one szybkościowe, poza tym potrafi wygrywać starcia dwa na jeden, a nawet trzy na jeden. Niestety, w dwóch ostatnich meczach nie przychodziło mu to łatwo, tracił piłkę. Zdawaliśmy się na jego grę, ale musimy to zmienić.