Do tej pory Górnik najczęściej rozgrywał swoje mecze w soboty. Jednak to już przeszłość. Jesienią, w spotkaniach zaplanowanych w weekendy, „zielono-czarni” mają występować wyłącznie w niedziele. Natomiast dzień wcześniej będę grały rezerwy. Ten manewr ma przyciągnąć więcej publiczności.
Później było już tylko gorzej. Na pewno wpływ na to miały także wyniki. Bo gdyby łęcznianie wygrywali u siebie i cały czas liczyli się w walce o awans, wówczas kibiców przychodziłoby więcej. Czkawką odbiły się także wysokie ceny biletów, obniżone dopiero w trakcie rozgrywek. A poza tym I liga, to nie ekstraklasa...
Nowy sezon, to nowe nadzieje. Na większą publikę także. Najpierw – 2 sierpnia – na stadion Górnika ma przyjechać Widzew. A dwa tygodnie później Wisła Płock. 15 sierpnia, czyli dzień wcześniej, swój mecz zaplanowały natomiast rezerwy, grające w trzeciej lidze. Drugi zespół także będzie występował na głównej płycie. I ta zbieżność terminów wcale nie będzie jedyna. Jesienią aż pięciokrotnie obie jedenastki wybiegną dzień po dniu. Dlatego w krótkim czasie boisko będzie intensywnie eksploatowane.
W dodatku Wojciech Stawowy nie będzie mógł odsyłać swoich piłkarzy do rezerw. – Druga drużyna będzie grała wcześniej, ale trzeba zrobić tak, żeby nikt nie ucierpiał – podkreśla szkoleniowiec. – W tej sytuacji we wtorki lub środy będę organizował „gry wyrównawcze”, aby nikt nie wypadł z rytmu meczowego. Przecież chodzi o to, aby na naszych meczach było jak najwięcej kibiców, to dla nich gramy. I jeśli w niedzielę pojawi się ich więcej, to my musimy się dostosować.
Czy przesunięcie spotkań na niedzielę faktycznie przyciągnie publiczność? Opinie są podzielone. – Moim zdaniem nie pojawi się więcej widzów – twierdzi jeden z kibiców. – Chodzę na każdy mecz i sobotnie popołudnie lub wieczór uważam za lepsze rozwiązanie. Jak komuś bardzo zależy, to przyjdzie nawet w środę czy piątek, aby dopingować. Poza tym niedziela, to świąteczny i rodzinny dzień. Wspólny obiad, msza, wyjazd do znajomych. Obawiam się, że między mężami i żonami może dochodzić do małej kolizji interesów...
Innego zdania są natomiast władze klubu. – Nie widzę nic dziwnego w tym, że mecze w Łęcznej będziemy rozgrywali w niedziele – uważa prezes klubu Grażyna Łojko. – To decyzja przemyślana i dokładnie przeanalizowana. Jesteśmy ściśle powiązani ze środowiskiem górniczym, gdzie soboty są dniem pracy. W kopalni obowiązuje czterozmianowy system pracy. Dlatego nie wszyscy chętni, w tym posiadacze karnetów, mogliby przyjść na stadion w sobotę, a to dla nich między innymi rozgrywane są spotkania ligowe.
Wiem, że drużyna rezerw swoje mecze ma zaplanowane dzień wcześniej, ale nasze boisko jest bardzo dobrze przygotowane i nie widzę w tym żadnego problemu. Czy terminarz jest już sztywno wyznaczony? Przecież nie znamy planów telewizji, więc w niektórych sytuacjach mogą nastąpić zmiany. Przy światłach też najprawdopodobniej nie będziemy grali. To duży koszt, a obecna sytuacja finansowa nie pozwala na razie na takie wydatki. Ale liczymy na to, że atrakcyjne mecze „ściągną” zdecydowanie więcej kibiców niż w poprzednim sezonie, a wtedy wrócimy do tematu.