W najbliższym meczu w Wodzisławiu Mirosław Jabłoński nie będzie mógł skorzystać z kilku zawodników. Być może za to w składzie pojawi się Tomas Pesir. Oczywiście pod warunkiem, że czeska federacja prześle na czas certyfikat piłkarza.
Wręcz przeciwnie. Gospodarze przegrali 2:4, co było najniższym wymiarem kary. Obrońcy, w tym środkowi, popełnili taką ilość błędów, że Białorusini spokojnie mogli wyciągnąć wynik na dwucyfrowy. Słabo wypadli sprawdzani gracze – Mariusz Dzienis i Rafał Wesołowski. Jedynie Tomas Pesir stanął na wysokości zadania i strzelił przeciwnikom ładnego gola.
– Ten mecz nie miał wpływu na decyzję dotyczącą Czecha, bo już wcześniej postanowiliśmy, że zostaje – mówi trener Mirosław Jabłoński.
– Teraz trzeba tylko załatwić wymagane formalności. Wesołowski wyjechał od razu, a Dzienis był jeszcze w czwartek na treningu. Jednak my potrzebujemy zawodnika, który od razu mógłby wejść do składu. Sparing z Dynamem był dla mojego zespołu bardzo dobrą lekcją, która mam nadzieję zaowocuje.
Zwłaszcza w pierwszej połowie rywale pokazali nam jak trzeba szybko grać piłką, wychodzić na pozycję. Katastrofy nie było, bo pamiętajmy, że ten zespół należy do czołówki w białoruskiej ekstraklasie. A my występujemy w pierwszej lidze i nie graliśmy w pełnym zestawieniu.
Z Dynamem nie mogli wystąpić, przechodzący rehabilitację po urazach, Paweł Magdoń oraz Sławomir Nazaruk. I obu nie będzie też w Wodzisławiu. Zabraknie także Krzysztofa Kazimierczaka, który się przeziębił. W dodatku we wtorek kontuzji nabawił się Wallace Benevente i on również będzie miał wolne.
– Z Odrą trzeba sobie poradzić bez kilku piłkarzy. Musimy być przygotowani na takie sytuacje, dlatego przed sezonem pracowaliśmy nad różnymi wariantami – dodał szkoleniowiec. I sporo wskazuje na to, że w piątek, u boku Adrian Bartkowiaka, wybiegnie Dawid Sołdecki. Na takie przynajmniej rozwiązanie wskazywał ostatni mecz kontrolny.
Pod znakiem zapytania stoi jeszcze występ Tomasa Pesira. – W środę czeska federacja miała wolne. Dlatego sądnym dniem będzie czwartek. Mam nadzieję, że certyfikat zostanie szybko przesłany i uda nam się załatwić formalności.
Na wszelki wypadek zawodnik pojedzie z zespołem do Wodzisławia. Czy pozyskany jeszcze kogoś? Być może, ale na razie to tylko dywagacje – stwierdził prezes klubu Krzysztof Dmoszyński.