Dla wielu polskich kibiców piłki nożnej Łęczna położona jest na peryferiach. Można się z tym zgadzać lub nie, ale na większość meczów wyjazdowych Górnik ma rzeczywiście bardzo daleko.
Niestety Mirosław Jabłoński nie może mówić o spokoju. Dwa ostatnie mecze jego zespół przegrał, w dodatku na wyjazdach nie zdobył jeszcze ani jednego punktu.
W Ząbkach też trzeba spodziewać się trudnej przeprawy. I Górnik wie o tym najlepiej, bo wiosną poległ tutaj 0:4, a rok wcześniej 0:2. Teraz gospodarze będą dodatkowo zmobilizowani, bo w tej chwili zamykają tabelę, z jednym punktem na koncie (tylko trzy strzelone gole), za co głową zapłacił Dariusz Kubicki.
Jego następcą został Robert Moskal, który dziś dopiero zadebiutuje w ligowym spotkaniu. Marzenie nowego szkoleniowca? Z pewnością pierwsze zwycięstwo.
Jednak identyczny zamiar będzie miał trener gości. Nad głową Jabłońskiego zbierają się czarne chmury, bo pomimo trudnej sytuacji finansowej, łęcznianie mieli walczyć o czołowe lokaty, a nie wlec się w ogonie stawki. Od strefy spadkowej Górnika dzielą tylko dwie lokaty i trzy punkty.
Już po porażce z Pogonią wiadomo było, że trener Jabłoński będzie miał poważne problemy ze składem. Na tyle poważne, że do Ząbek nie zabierze nawet osiemnastki. Za kartki muszą pauzować Wallace Benevente i Paweł Magdoń.
Kłopoty rodzinne wykluczają Krzysztofa Kazimierczaka, a zdrowotne z kolei Sławomira Nazaruka, Mariusza Zasadę, Nildo i Adriana Bartkowiaka.
Prawdziwy szpital, bo wcześniej wypadł jeszcze Łukasz Stefaniuk. W tej sytuacji do łask powinni wrócić Kamil Stachyra i Grzegorz Szymanek, a Jakub Wierzchowski zastąpić Sergiusza Prusaka w bramce.