Do zakończenia sezonu pozostało tylko dziewięć kolejek. Mimo to w Łęcznej nikt jeszcze nie składa broni. - Ekstraklasa od nas się oddaliła, ale wciąż mamy realne szanse na zajęcie trzeciego miejsca i grę w barażach - przekonuje trener Wojciech Stawowy.
- Kandydatów jest kilku i przecież oni też będę tracić punkty - podkreśla napastnik Prejuce Nakoulma, który latem na pewno będzie kuszony przez inne zespoły. - Dopóki piłka jest w grze, trzeba walczyć - uważa kapitan zespołu Veljko Nikitović.
- Po porażce z Widzewem nasze szanse mocno się skurczyły. Jednak nie wszystko jeszcze stracone. Będziemy rywalizować o jak najwyższe miejsce w tabeli. Dopiero na koniec sezonu zobaczymy co ono nam da. Po ostatnim występie pojawił się cień nadziei. Pod względem piłkarskim zaprezentowaliśmy się naprawdę dobrze.
Przed wyjazdem do Łodzi Wojciech Stawowy zostawił w domu Rafała Niżnika, Krzysztofa Kazimierczaka i Pawła Bugałę. W środę zapewne będzie podobnie, ponieważ w odmienionym składzie Górnik, przynajmniej pod względem jakości gry, wykonał krok do przodu.
Ale prawdziwą weryfikacją będą dopiero następne mecze, w tym środowy ze Stalą Stalowa Wola.
- Jestem bardzo zadowolony z tej grupy piłkarzy - przyznaje łęczyński szkoleniowiec.
- Z Widzewem przegraliśmy trochę na własne życzenie, ale to był nasz najlepszy występ. Dlatego sądzę, że możemy zagrać tą samą jedenastką. No chyba, że w pełni sił będzie już Grzegorz Szymanek, to wtedy wskoczy do drużyny. W niezłej dyspozycji jest też Piotr Rafalski, a coraz bliżej podstawowego składu znajduje się Michał Grobelny.
Dziewięć ostatnich kolejek, to także walka o przyszłość. Wielu zawodnikom 30 czerwca tego roku kończą się umowy, tak więc gra nabiera podwójnego wymiaru. - Otrzymałem zadanie zbudowania zespołu, który mógłby rywalizować w ekstraklasie i ten proces cały czas trwa - przypomina Wojciech Stawowy. - Jednak prawdziwa ocena wszystkich piłkarzy nastąpi po sezonie.
Pomimo tych zapewnień ostatnie decyzje sztabu szkoleniowego, sugerujące już pewne rozwiązania, nie ustawiły kilku zawodników w łatwym położeniu. Tym bardziej, że lista graczy, którzy wkrótce będą mogli zmienić barwy klubowe jest spora.
Znaleźli się na niej m.in. Jakub Wierzchowski, Paweł Bugała, Paweł Głowacki, Grzegorz Szymanek, Sławomir Nazaruk czy Radosław Bartoszewicz. Ale na razie pewny odejścia jest tylko Jakub Grzegorzewski.
- Nikogo nie przekreślam - twierdzi trener. - Kuba Grzegorzewski przechodzi do Cracovii, jednak nikt mu nie będzie robił problemów. Może pożegnać się z Górnikiem z twarzą. I jak kiedyś przyjedzie do Łęcznej, żeby witały go oklaski. Jak każdy, może jeszcze dużo zrobić dla tego zespołu. A miejsce w drużynie na pewno będzie miał, oczywiście po spełnieniu jednego warunku - musi na nie zasługiwać i być lepszy od innych.