Zmienić ustawienie i skład. Wzmocnić atak Jeleniem. Wierzyć w siebie i jak najszybciej strzelić gola. To recepta naszych piłkarek na zwycięstwo z Niemcami.
- Kibicuję do końca. I dalej wierzę, że się uda. Wygramy dziś 2:1 - mówi z nadzieją Dorota Ślusarczyk, pomocniczka ekstraligowej żeńskiej drużyny Cisy Nałęczów. Bo to wiary w siebie Polacy potrzebują dzisiaj najbardziej. Bez tego o sukcesie możemy tylko pomarzyć. - Musimy otrząsnąć się po przegranej z Ekwadorem - dodaje Anita Kwiatkowska z bialskiego AZS Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej.
W Dortmundzie nasza kadra musi od razu mocno uderzyć w Niemców. - Gra defensywna nie ma już sensu. Musimy podejść do meczu bardziej ofensywnie - przyznaje Eugenia Czech, grająca w pomocy AZS PWSZ. Dziewczyny nie mają wątpliwości. - Najważniejszy będzie atak, atak i jeszcze raz atak. Bo Niemcy, choć mają dobrych napastników, to obronę słabszą - zauważa Anna Sznyrowska, napastniczka Cisów. Dlatego Polacy powinni od razu narzucić swój styl gry, nie dopuścić do tego, by uczynił to przeciwnik. - Musimy cisnąć Niemców od samego początku. Grać bardziej do przodu - mówi Edyta Kanclerz, bramkarka Cisów.
Ale potrzeba też zmian na murawie. - Na pewno trener Janas musi zrezygnować z ustawienia 4-5-1. Trzeba powrócić do ustawienia z eliminacji - dodaje Sznyrowska. - Smolarek i Żurawski powinni grać z przodu, a nie w pomocy - radzi Ślusarczyk.
Lekarstwem na słabość polskiej drużyny może być napastnik Wisły Płock Ireneusz Jeleń. To właśnie jego nasze zawodniczki chciałyby zobaczyć na boisku podczas dzisiejszego meczu. - I to od samego początku. Ma wiele zapału, jest niewyżyty, chce się wykazać. Jest w wysokiej formie i pokazał, że potrafi kopnąć. Szymkowiaka zdjęłabym z boiska. Co miał piłkę, to ją tracił - dodaje Ślusarczyk. - Jeleń musi zagrać na pewno. Ja bym się jeszcze zastanawiała nad Jopem w obronie - podpowiada jej klubowa koleżanka Paulina Kawalec. - Czy wygramy? Dopóki piłka w grze, wszystko może się zdarzyć. Myślę, że urwiemy jakieś punkciki. Stawiam na remis. 1:1.