Severino Limade Moura to dziewiąty zawodnik z obcym paszportem, który zagrał jesienią w barwach Górnika Łęczna. Tylu obcokrajowców nie ma żaden inny klub w pierwszej lidze.
– To nie kolor skóry czy przynależność narodowa powinny decydować o miejscu w zespole – mówi Veljko Nikitović, który w Górnika występuję już od sześciu lat.
– Najważniejsza jest dyspozycja i to, co pokazuje się na boisku. Jeśli obcokrajowiec jest lepszy od Polaka, to dlaczego ma nie grać? Przecież chodzi tylko o dobro drużyny. Mnie to również dotyczy, choć przyznam, że po tylu sezonach spędzonych w Łęcznej, wcale nie uważam siebie za obcokrajowca. Ktoś nawet zażartował, że jestem wychowankiem Górnika – dodał pomocnik, który po raz pierwszy na Lubelszczyźnie pojawił się już w 2001 roku.
Dziś 30-letni Serb jest kapitanem zespołu i jego dobrych duchem. Nikt nawet nie próbuje podważać zasług Nikitovicia, który swoją pozycję bez trudu broni dobrą grą.
Ale nie o wszystkich da się to powiedzieć. Jesienią rozczarowują między innymi Nildo i Tomas Pesir. Nieoficjalnie mówi się, że obaj niedawno zostali ukarani za swoją słabą postawę. Zbawcą "zielono-czarnych” nie będzie raczej także Severino. Podobnie jak wcześniej Renan.
Gołym okiem widać, że nowemu Brazylijczykowi daleko do przyzwoitej formy. Co też wcale nie jest zaskoczeniem, bo piłkarze o wysokich umiejętnościach i odpowiednim przygotowaniu, potrafią znaleźć sobie pracodawcę w okienku transferowym.
Czy w tej sytuacji obcokrajowcy powinni zajmować miejsce wychowankom? Tym bardziej, że koszt ich utrzymania wcale nie jest niższy.
– Kontrakty są sprawami indywidualnymi, jedni zarabiają więcej, a drudzy mniej – podkreśla Artur Kapelko, dyrektor sportowy Górnika
– Granice zostały otwarte i tej tendencji nikt już nie zatrzyma. W tej chwili można pracować w różnych krajach. Sprowadzając nowych graczy, kierujemy się wyłącznie umiejętnościami i kosztami. Na pozyskanie Marcina Mięciela nie było nas stać. A zatrzymanie na dłużej Severino jest uzależnione wyłącznie od jego dyspozycji.
Renan? Poprzedni trenerzy wystawili mu bardzo wysoką opinię. Jednak Brazylijczyk nie zdołał się zaaklimatyzować. Na pewno zawodnicy spoza Polski nie zamykają nikomu drogi. Jeśli tylko, któryś z młodych piłkarzy zapuka do drzwi szatni, natychmiast są mu otwierane. Wystarczy spojrzeć na przykłady Mateusza Żukowskiego czy Michała Zubera.
A może futbol w naszym kraju leży w gruzach i nawet przeciętnych zawodników trzeba już szukać gdzieś dalej?
– To nieprawda, w Polsce też są utalentowanie gracze – dodaje Nikitović. – Wystarczy popatrzeć ile dzieciaków trenuje w samej Łęcznej. Oni też mogą być piłkarzami, trzeba ich tylko zachęcać, szkolić i wychowywać. To jest inwestycja, która zawsze się spłaca.