W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Challenge Cup Azoty Puławy przegrały wyjazdowe spotkanie z RK Cimos Koper 26:33. I choć w sporcie wszystko się może zdarzyć, to odrobienie tak pokaźnej straty wydaje się raczej mało prawdopodobne. Mecz rewanżowy zostanie rozegrany 2 kwietnia w Puławach.
Już sam fakt, że w ekipie Cimos jest kilku reprezentantów kraju, mówił wiele. Słowenia, to jedna z liczących się reprezentacji w Europie, która ostatnio ograła nas w eliminacjach do mistrzostw Europy.
Przeciwko Azotom wystąpiła cała piątka: bramkarz Jure Vran, rozgrywający Dean Bombac i Sebastian Skube oraz skrzydłowi Jure Doblesek i Matjaz Brunem. Puławianie mogli wystawić tylko jednego kadrowicza – bramkarza Piotra Wyszomirskiego.
Przez większość pierwszej połowy Azoty spisywały się przyzwoicie. Drużyna trenera Bogdana Kowalczyka kontrolowała wydarzenia na parkiecie, utrzymując kilkubramkową przewagę. Ostatnie 10 minut należało jednak już do miejscowych. Gospodarze najpierw zniwelowali straty, by następnie odskoczyć na pięć goli. Spora w tym wina samych puławian.
– Ten mecz nie odbiegał od naszych wcześniejszych spotkań. Po prostu przegraliśmy końcówkę pierwszej części. Przytrafiło się nam klika niewykorzystanych okazji. Nie było to też bez znaczenia dla naszej dalszej gry i końcowego wyniku – twierdzi Bogdan Kowalczyk, szkoleniowiec Azotów.
Po zmianie stron, mający bezpieczną przewagę Słoweńcy, kontrolowali grę. Na trafienia graczy z Puław, Cimos odpowiadał bardzo szybko. W efekcie goście nie zdołali zmniejszyć start. Co gorsze, będący w gazie gospodarze, dorzucili jeszcze kolejne bramki. Ostatecznie Azoty wróciły do domu z bagażem 33 straconych goli.
Po spotkaniu, bardzo niezadowolony był trener Kowalczyk. – Bardzo rzadko wypowiadam się na temat pracy sędziów. Tym razem muszę to zrobić. Gdyby nie ich pewne decyzje, nasz mecz zakończyłby się przegraną trzema, może czterema bramkami.
I taki wynik byłby odzwierciedleniem tego, co widzieliśmy na boisku. Para z Portugalii nie miała w sobotę najlepszego dnia. Szkoda, że sędziowie pozwalali gospodarzom na ostrą grę w obronie, natomiast nam już nie – podsumował szkoleniowiec.
Cimos Koper – Azoty Puławy 33:26 (17:12)
RK Cimos: Stanić, Vran – Rapotec 5, Brumen 4, Skube 4, Elezović 3, Konecnik 3, Krivokapić 3, Mlakar 3, Bombac 2, Dobelsek 2, Mirković 2, Osmajić 1, Skoko 1. Kary: 6 minut.
Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski – Zydroń 9, Szyba 4, Gowin 4, Kus 1, Pomiankiewicz 1, Zinczuk 1, Sieczka 4, Afanasjev, Płaczkowski 2, Sieczkowski, Siemionow, Witkowski. Kary: 10 minut.
Sędziowali: Ivan Cacador i Eurico Nicolau (obaj z Portugalii). Delegat EHF: Stevan Popov (Serbia).
Widzów: 1000.
DWA PYTANIA DO WOJCIECHA ZYDRONIA
– Graliśmy z bardzo mocnym zespołem, który naprawdę zna się na handballu. W naszej grze powtórzył się scenariusz z meczu z Kwidzynem, kiedy w końcówce straciliśmy prowadzenie i zwycięstwo. W Słowenii także zabrakło nam sił pod koniec meczu. Uważam, że porażka siedmioma bramkami i tak jest dobrym wynikiem.
• Sprawa awansu do półfinału została już rozstrzygnięta?
– Zdarzało się, że drużyny, które wygrały pierwsze mecze wysoko, nawet 10 golami, w obcych halach traciły bardzo dużo bramek. Sądzę, że znając klasę rywala, będzie nam piekielnie trudno wygrać, a tym bardziej odrobić straty.
Pozostałe wyniki 1/4 Challenge Cup: Partizan Dunav Osiguranje (Serbia) – AEK Ateny (Grecja) 28:22 (13:10), rewanż 2 kwietnia * Stiinta Municipal Dedeman Bacau (Rumunia) – OIF Arendal (Norwegia) 33:24 (18:14), rewanż 3 kwietnia * dwumecz: Radnicki Kragujevac (Serbia) – Benfica Lizbona (Portugalia), zostanie rozegrany 2 i 3 kwietnia.