Azoty Puławy mają na koncie osiem punktów i zajmują czwarte miejsce na półmetku pierwszej rundy
Do tej pory czwarta drużyna minionych rozgrywek odniosła cztery zwycięstwa, przegrywając jedynie z mistrzem Polski Vive Targi Kielce. Komplet punktów puławianie odebrali Piotrkowianinowi Piotrków Trybunalski, KPR Legionowo, MMTS Kwidzyn i Zagłębiu Lubin.
– Na razie idziemy zgodnie z planem – przyznaje trener Azotów Bogdan Kowalczyk. – Zakładany dorobek punktowy został zrealizowany. Wynik wyprawy do Kielc był też łatwy do przewidzenia – nawiązaliśmy walkę, ale to było za mało, aby przynajmniej zremisować.
Oprócz rezultatów cieszy fakt, że wygrane zostały osiągnięte w okrojonym składzie. Trener Kowalczyk nie może korzystać z Pawła Grzelaka, Marko Tarabochii, Artura Barzenkowa i Jana Sobola.
– Na szczęście po meczu w Lubinie żaden z piłkarzy nie narzeka na urazy – mówi popularny „Kowal”. I dodaje:
– Sobol i Barzenkow już uczestniczą w zajęciach, ale nie są jeszcze w pełnym cyklu treningowym. Tarabochia zacznie pracować dopiero za trzy, cztery tygodnie.
Przed Azotami druga część pierwszej rundy. W niej zmierzą się kolejno z Chrobrym Głogów, Orlen Wisłą Płock, Gwardią Opole, Pogonią Szczecin, Górnikiem Zabrze i Stalą Mielec. Z dwoma pierwszymi rywalami zagrają jeszcze w październiku, z pozostałymi już w listopadzie.
– To będzie o wiele trudniejsza część rundy – twierdzi Kowalczyk. – Będziemy grać z trudniejszymi zespołami, konkurentami do miejsca w czwórce tabeli. Mam na myśli Chrobrego, Pogoń, Górnika i Stal. Dojdą nam jeszcze dwa mecze w Challenge Cup z drużyną z Ankary.
W ciągu dwóch tygodni rozegramy pięć spotkań. Będziemy musieli pojechać do Szczecina, wrócić do Puław na mecz z Górnikiem, następnie polecieć do Ankary. A po powrocie, jechać do Mielca. Na koniec zmierzyć się u siebie w rewanżu z Turkami.
To będzie wyzwanie dla zespołu i sztabu szkoleniowego. Mam tylko nadzieję, że przed ważnymi meczami nie przybędzie nam kontuzjowanych i niektórzy rekonwalescenci powrócą już do pełni sił.