Każdy, kto oglądał sobotnie spotkanie z mistrzem Polski mógł być zadowolony. Do pełni szczęścia miejscowym zabrakło jedynie wygranej z utytułowanym rywalem. A sensacja wisiała w powietrzu.
Tymczasem, nie mający nic do stracenia gospodarze, grający w mocno rezerwowym składzie, pokazali, że nie zamierzają pękać przed naszpikowanym gwiazdami uczestnikiem Final Four Ligi Mistrzów.
Pod nieobecność kontuzjowanych czterech rozgrywających: Krzysztofa Łyżwy, Dmytro Zinczuka, Rafała Przybylskiego i Piotra Masłowskiego, całe spotkanie rozegrał na lewym skrzydle Tomasz Kula. Szansę otrzymał też kolejny rezerwowy Paweł Kowalik. Grę Azotów prowadził nominalny skrzydłowy Przemysław Krajewski.
Dobrze w bramce spisywał się Maciej Stęczniewski, a w drugiej połowie Rafał Grzybowski. "Grzybek” bronił rzuty Thorira Olafssona, Krzysztofa Lijewskiego i Karola Bieleckiego. – Do pełni szczęścia zabrakło nam zwycięstwa, choć było o nie bardzo blisko – mówi Grzybowski.
Azoty prowadziły 16:14, 17:15 i 20:19. Doprowadziły też w 56 min do remisu 23:23. I wtedy karę dwóch minut, trzecią, otrzymał Mateusz Kus. Grę w przewadze wykorzystali goście.
W weekend Azoty zagrają dwa mecze o brązowy medal z MMTS Kwidzyn (do trzech wygranych).
Azoty Puławy – Vive Targi Kielce 23:25 (11:12)
Azoty: Stęczniewski, Sokołowski, Grzybowski – Krajewski 7, Jankowski 4, Szyba 4, Sobol 2, Kus 1, Tylutki 1, Kula 1, Barzenkow 2, Bałwas 1, Kowalik, Ćwikliński. Kary: 14 minut. Dyskwalifikacja: Mateusz Kus w 58 min (z gradacji kar).
Vive Targi: Szmal, Losert – Cupić 12, Lijewski 4, Jachlewski 2, Tomczak 2, Olafsson 2, Rosiński 1, Tkaczyk 1, Buntić 1, Grabarczyk, Zorman, Stojković, Musa, Bielecki. Kary: 10 minut. Dyskwalifikacja: Denis Buntić w 25 min (za niesportowe zachowanie).
Sędziowali: Bartosz Leszczyński, Marcin Piechota (obaj Płock). Widzów: 700.
Drugi półfinał: MMTS Kwidzyn – Orlen Wisła Płock 22:30 (12:13). Stan rywalizacji: 3-0 dla Orlenu.
POWIEDZIELI PO MECZU
W meczu na naszym parkiecie zawodnicy pokazali charakter. Udowodnili, że można powalczyć do ostatnich sekund nawet z takim zespołem jak mistrz Polski Vive Targi Kielce. Bardzo im za to dziękuję.
Nie było tak dobrze w obu spotkaniach w Kielcach, stąd tym bardziej cieszymy się, że w rezerwowym składzie postawiliśmy się utytułowanemu przeciwnikowi, uczestnikowi Final Four Ligi Mistrzów. Nie ulega wątpliwości, że kielczanie byli zbytnio rozprężeni, po wygranych bez historii na swoim parkiecie. Taki zespół jak Vive nie powinien przyjeżdżać do nas z nastawieniem, że wygra się bez historii i najmniejszym nakładem sił. To spotkanie to dla nas dobra lekcja przed meczami o brązowy medal.
Bogdan Wenta, trener Vive Targi
Oglądaliśmy tragiczne widowisko pod względem sędziowania. Zawodnicy nie powinni dać się sprowokować przez decyzje arbitrów. To skutkuje chaosem, niepotrzebnymi urazami i kontuzjami. Wydawało się, że doskonale znamy swoich graczy wiele lat. Tymczasem okazało się, że nie do końca. Możemy mieć pretensje tylko do siebie, że tak słabo zagraliśmy. Liczy się jednak zwycięstwo i awans do finału.
Grzegorz Tkaczyk, rozgrywający Vive
Rozegraliśmy bardzo słabe spotkanie. To efekt braku koncentracji, po dwóch wysokich zwycięstwach w Kielcach. Azoty, mimo że były osłabione, zagrały ambitnie i chwała im za to. My cieszymy się, że rywalizację w półfinale zakończyliśmy w trzech spotkaniach. Teraz koncentrujemy się na meczach finałowych z Orlen Wisłą Płock.
Przemysław Krajewski, skrzydłowy Azotów
Cieszymy się, że mimo tylu osłabień nawiązaliśmy walkę z najlepszą polską drużyną. Zabrakło niewiele aby doszło do niespodzianki. Kto wie, czy grając w komplecie, nie pokonalibyśmy kielczan i potrzebny byłby czwarty mecz w niedzielę. Mamy nadzieję, że na spotkania o trzecie miejsce powrócą kontuzjowani zawodnicy: Piotrek Masłowski i Rafał Przybylski.