

Szczypiorniści Azotów Puławy muszą odrobić stratę dwóch bramek z pierwszego meczu z zespołem z Legnicy. Jeśli tak się stanie drużyna trenera Marcina Kurowskiego wywalczy przepustkę do gry o piąte miejsce w superlidze. W przeciwnym razie puławianie zagrają tylko o siódmą lokatę.

W regulaminowym czasie zespół z Puław przegrywał zaledwie jedną bramką.
Swoją szansę wykorzystał jednak Bogumił Buchwald. Rozgrywający Miedzi, grający w przeszłości w Azotach, zakończył celnym trafieniem tzw. rzut po czasie.
– Było to moja pierwsza bramka w superlidze, zdobyta bezpośrednio z rzutu wolnego – przyznał po spotkaniu szczypiornista. – Cieszę się tym bardziej, że w murze Azotów stali bardzo wysocy zawodnicy.
Po wyprawie do Legnicy w puławskich szeregach pozostał spory niedosyt. – Już po fazie zasadniczej wiedzieliśmy, że Miedź na swoim terenie jest trudnym rywalem – przyznaje Piotr Masłowski, rozgrywający Azotów.
– Mimo to nie powinniśmy przegrać pierwszego meczu. Uczyniliśmy to na własne życzenie. Nie potrafiliśmy wykorzystać gry w przewadze i odskoczyć na kilka bramek.
Nie bez znaczenia dla rozstrzygnięcia były kłopoty kadrowe. Trener Kurowski nie mógł skorzystać z bramkarza Kiryła Koleva. Pecha mieli Krzysztof Łyżwa i Mateusz Przybylski. Obaj rozgrywający podczas przedmeczowej rozgrzewki nabawili się urazów – pierwszy kciuka, drugi ścięgna Achillesa. Nie zobaczymy ich w rewanżu.
Miedź na pewno nie przyjedzie bronić skromnej zaliczki. – Nie mamy czego bronić, trzeba będzie wygrać – deklarował po pierwszym meczu Buchwald, który doskonale zna puławską halę MOSiR.
Goście przyjadą w składzie, który zagrał w niedzielę. – Trudno będzie zwyciężyć w Puławach – przyznaje trener Marek Motyczyński.
– Nie planuję zaskakiwać Azotów, gdyż nie ma czym. Zresztą i moja była drużyna niczym specjalnym nie jest w stanie nas zaskoczyć. W pierwszym meczu zagraliśmy bardzo dobrze, w przeciwieństwie do zespołu z Puław. Jeśli to powtórzymy, może być ciekawie.
– Przewaga dwóch goli to żaden atut – twierdzi Masłowski. – Spokojnie stać nas na odrobienie takiej straty. Nie wyobrażamy sobie, byśmy przegrali rywalizację z Miedzią i musieli walczyć tylko o siódme miejsce.