Szczypiorniści Azotów Puławy, po raz drugi z rzędu, rozegrają mecz ligowy w na wyjeździe. W sobotę (godz. 17) zmierzą się w Wągrowcu z Nielbą, choć pierwotnie to spotkanie miało się odbyć w Puławach.
– Nie ukrywam, że zmiana gospodarza nie jest nam na rękę – przyznaje Marcin Kurowski, szkoleniowiec Azotów.
– Zwracaliśmy się w tej sprawie do dyrektora MOSiR Antoniego Rękasa. Chcieliśmy grać w niedzielę, ale najwcześniejszą godziną mogła być 20. To zdecydowanie za późno dla zespołu z Wągrowca, przed którym byłaby podróż powrotna.
Wyprawa do Wągrowca należy do jednej z dłuższych, którą muszą odbyć puławianie. Przed tygodniem zespół pokonał ponad 500 km w jedną stronę, jadąc na mecz do Chrobrego Głogów. Spotkanie zakończyło się w sobotę przed 21.
W Puławach zawodnicy byli w niedzielny poranek, o godzinie 8. – Wiadomo, że w autokarze nie ma warunków dla prawidłowego wypoczynku. Dlatego całą niedzielę piłkarze odsypiali. Nawet na poniedziałkowym treningu nie było mowy o normalnych zajęciach – tłumaczy Kurowski.
– Szykuje nam się powtórka. Przed nam ponad 440 km jazdy. Mam tylko nadzieję, że nie odbije się to na wyniku. Już w Głogowie nie było najlepiej z nasza grą.
Kolejna długa podróż ominie tym razem Michała Szybę. Rozgrywający musi pauzować za czerwoną kartkę z meczu z Chrobrym.
– Dostałem najniższą z możliwych kar, tylko jedno spotkanie. Z perspektywy czasu żałuję, że dopuściłem się tego faulu. Życzę chłopakom, aby przywieźli co najmniej remis i nadal byli niepokonani w lidze – mówi Szyba.