W pierwszym meczu o piąte miejsce szczypiorniści Azotów pokonali Warmię Olsztyn 30:25. Gdyby gospodarze utrzymali koncentrację do końca, ich zwycięstwo byłoby bardziej okazałe.
Ci, którzy przyszli, od początku byli świadkami zaskakujących rozstrzygnięć. Były nim personalne decyzję trenera Azotów Marcina Kurowskiego. Szkoleniowiec, który w piątek podpisał roczny kontrakt na nowy sezon, dokonał ciekawych ustawień.
M.in. w wyjściowej siódemce, zamiast lidera Wojciecha Zydronia, pojawił się zmiennik Maciej Sieczkowski. – Wojtek uskarżał się na ból nogi, stąd takie rozwiązanie. Maciek wykorzystał swoją szansę i będzie brany pod uwagę w kolejnych spotkaniach – tłumaczy szkoleniowiec.
Wojciech Zydroń wchodził w pierwszej części tylko na rzuty karne. Popularny "Zyga” nie zawodził w stałych fragmentach i z trzech szans wykorzystał wszystkie. W drugiej odsłonie zamienił na gola jeszcze jeden rzut z siedmiu metrów.
W sumie, grając od 34 minuty, lewoskrzydłowy ośmiokrotnie pokonywał bramkarzy Warmii. Identycznym dorobkiem popisał się Michał Szyba. Rozgrywający, jako jedyny, nie przedłużył jeszcze kontraktu. Piłkarz był dodatkowo zmotywowany, gdyż…
– Być może był to mój ostatni mecz w tej hali. Ponadto, do lepszej gry zmotywował mnie prezes Jerzy Witaszek. Okazało się, że mam wstrzymaną pensję za bieżący miesiąc oraz za kolejny. Powód znam, nie chcę go ujawniać. Powiem tyle, że jest on dla mnie błahy – tłumaczy Szyba.
– Michał zachowuje się bardzo dziwnie i nielojalnie wobec klubu – mówi prezes Jerzy Witaszek. – Zawodnik trzykrotnie zgadzał się na omawiane warunki kontraktu. Ostatnio w piątek, w obecności szkoleniowca miał już podpisywać umowę, wyszedł jednak na chwilę wykonać telefon. Kiedy powrócił, nie chciał już go podpisać. To bardzo nieeleganckie.
Gospodarze prowadzili w końcówce już sześcioma bramkami (30:24). Ostatnie trafienie Sebastiana Rumniaka, byłego gracza Azotów, ostatecznie ustaliło zaliczkę na pięć goli.
Azoty Puławy – Warmia Anders Group-Społem Olsztyn 30:25 (15:12)
Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski – Szyba 8, Zydroń 8, Kus 4, Gowin 3, Afanasjev 3, Witkowski 2, Zinczuk 1, Siemionow 1, Sieczkowski, Sieczka. Kary: 14 minut. Dyskwalifikacja: Mateusz Kus w 55 min, z gradacji kar.
Warmia: Sokołowski, Boniecki – Rumniak 6, Ćwikliński 5, Kopyciński 4, Molenda 3, Moszczyński 2, Krawczyk 2, Nowak 1, Malewski 1, Gujski 1, Zyśk, Garbacewicz, Szymkowiak. Kary: 14 minut.
Sędziowali: Cezary Figarski i Dariusz Żak (obaj z Radomia). Widzów: 300.
Garbacewicz: Mam czas do poniedziałku do południa
– Kilka razy kontaktowałem się z nim telefonicznie. W sobotę, po raz pierwszy, spotkaliśmy się osobiście. Nie mam jeszcze podpisanego nowego kontraktu z Olsztynem. Mam oferty z kilku klubów i nie zamierzam tego ukrywać. Muszę się zastanowić nad wyborem najlepszej propozycji.
• Warunki Puław są dla pana ciekawe?
– Tak.
• A jak długo będzie się pan nad nimi zastanawiał?
– Prezes dał mi czas do poniedziałku, do godziny 12. Umówiliśmy się na telefon.
• Jest pan nieco wyższy od Michała Szyby. Wzrost może być ważną kartą przetargową przy zawieraniu kontraktu?
– Nie tylko to jest ważne. Prezes Witaszek przekonywał mnie, że gdybym grał w Azotach, dobrze by we mnie zainwestowano. Mam nadzieję, że tak będzie, jeśli tu się pojawię.
• Niewiele spraw trzyma pana w Olsztynie…?
– Kończę studia, tak jak moja dziewczyna, z którą jesteśmy w jednej grupie. Warunki do zmiany klubu są sprzyjające.