W meczu na szczycie KPR Padwa Zamość przegrała na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław Handball 28:29
Spotkanie we Wrocławiu było godne potyczki lidera, czyli gospodarzy z zajmującym drugą lokatę zespołem Padwy. Na brak emocji kibicie nie mogli narzekać, a przy odrobinie szczęścia to drużyna Zbigniewa Markuszewskiego mogła cieszyć się z kompletu punktów.
Zamościanie pojechali do stolicy Dolnego Śląska z zamiarem rewanżu za porażkę w pierwszej rundzie 21:29. Początek meczu rewanżowego należał do gości. Mateusz Morawski i Karol Małecki wyprowadzili Padwę na 2:0. Wraz z upływem czasu to zamościanie mieli jeden, dwa gole zaliczki. Przyjezdni prowadzili 2:1, 4:3, 6:5, 7:6, 8:7.
Kiedy w 17. minucie Wojciech Granowski doprowadził do 8:8, rozpoczęło się nowe otwarcie meczu kolejki. Teraz to Śląsk przejął inicjatywę. W ciągu siedmiu minut miejscowi rzucili pięć bramek pod rząd. Tym samym z 8:9 odjechali na 13:9. Goście odpowiedzieli golami Mateusza Morawskiego i Małeckiego (13:11). Wynik rywalizacji w pierwszej połowie ustalił Kamil Szeląg (15:12).
Po zmianie stron za sprawą trafień Pawła Puszkarskiego i Miłosza Bączka przyjezdni odrobili straty do jednego trafienia (15:14). W 41. minucie zamościanie wyszli na prowadzenie 18:17. W tym okresie do siatki lidera trafili Małecki, dwukrotnie Kacper Adamczuk oraz Bączek. Podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego utrzymywali jedną, dwie bramki zaliczki: 22:20, 23:21, 24:22, 25:24, 26:25 w 53. minucie.
W ciągu kolejnych minut Śląsk trzykrotnie skierował piłkę do zamojskiej bramki wychodząc na 28:26. Goście nie zamierzali łatwo pogodzić się z porażką i walczyli do końca. W ciągu dwóch minut doprowadzili do wyrównania: trafienia Łukasza Szymańskiego i Antoniego Maciąga (28:28). Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. W 60. minucie Paweł Salacz skierował piłkę do bramki Padwy ustanawiając tym samym końcowy wynik na 29:28 dla lidera I ligi centralnej.
Śląsk Wrocław Handball – KPR Padwa Zamość 29:28 (15:12)
KPR Padwa: Gawryś, Kozłowski – Czerwonka 2, Puszkarski 1, Szymański 3, Szeląg 1, Kłoda, Małecki 4, Skiba 1, Olichwiruk 1, Fugiel 1, Bączek 4, Morawski 4, Adamczuk 3, Maciąg 3. Kary: 10 minut.
Beniaminek był lepszy
Akademicy z Białej Podlaskiej musieli uznać wyższość Juranda Ciechanów przegrywając 24:26
Miejscowi to beniaminek, który na poziom I ligi centralnej dostał się „kuchennymi drzwiami” z Turnieju Mistrzów. W zawodach zajął dopiero trzecie miejsce. Ponieważ z prawa awansu nie skorzystał drugi w stawce Sokół Kościerzyna, otwierającą się szansę wykorzystała ekipa z Ciechanowa.
W pierwszej rundzie w Białej Podlaskiej górą byli gospodarze, którzy pokonali rywala 33:25. W rewanżu już nie było tak dobrze. Warunki gry dyktowali miejscowi, którzy po pierwszej połowie prowadzili 14:12.
W drugiej odsłonie miejscowi nie dali odebrać sobie zwycięstwa. Ostatecznie pokonali bialczan 26:24.
Jurand Ciechanów – AZS AWF Biała Podlaska 26:24 (14:12)
AZS BP: Kwiatkowski 1, Adamiuk - Grzenkowicz 8, Reszczyński 6, Antoniak 2, Baranowski 2, Tarasiuk 2, Kozycz 1, Wierzbicki 1, Wójcik 1, Kandora, Lewalski, Mazur, Warmijak. Kary: 8 minut.