W sobotę dojdzie do spotkań czterech najlepszych obecnie drużyn w lidze. KPR Padwa Zamość zmierzy się z Sandra SPA Pogonią Szczecin, a AZS AWF Biała Podlaska podejmie lidera Śląsk Wrocław Handball.
Już o godzinie 15 w sobotę do rywalizacji o punkty przystąpią zawodnicy Zbigniewa Markuszewskiego. KPR Padwa ma coś do udowodnienia kibicom i sobie.
W poprzedniej serii gier, dość niespodziewanie, przegrała na wyjeździe z przedostatnim w tabeli Zagłębiem Handball Team Sosnowiec (24:29). W zespole z różnych powodów zabrakło czterech kluczowych zawodników. Nie zagrali Tomasz Fugiel, Paweł Puszkarski, Karol Małecki i Miłosz Bączek.
- Byliśmy poważnie osłabieni, ale mimo to liczyłem, że wygramy w Sosnowcu. Zespół jest dobrze przygotowany do sezonu, stać nas było na odniesienie sukcesu. Tak się nie stało, ważne okazały się jednak braki kadrowe i słaba skuteczność - tłumaczy trener Padwy Zbigniew Markuszewski.
Zespół będzie miał okazję rehabilitacji. Już o godzinie 15 zmierzy się ze spadkowiczem z Orlen Superligi Sandra SPA Pogonią Szczecin. W pierwszym meczu w Szczecinie wygrał 36:32.
- Goście podróżują na mecze pociągiem, stąd tak nietypowa godzina rozpoczęcia spotkania. Są skomunikowani z pociągami aby sprawnie dotrzeć do domu. W każdym meczu wychodzimy na boisko aby walczyć o zwycięstwo, w tym będzie tak samo. Dodatkowo, chcemy też zrehabilitować się za porażkę z Zagłębiem - zapowiada Markuszewski.
Powody do rehabilitacji, choć nie będzie łatwo, mają też szczypiorniści AZS AWF Biała Podlaska. Akademicy wiedzą już, co potrafi drużyna ze Szczecina, z którą przed tygodniem przegrali 23:28. Porażka kosztowała bialczan utratę miejsca na najniższym stopniu podium. Wyprzedziła ich Pogoń. W sobotę poprzeczka zostanie zawieszona najwyżej - do Białej Podlaskiej zawita lider Śląsk Wrocław Handball (mecz sobotę, godzina 18).