Odległości odgrywają niebagatelne znaczenie, ale na piłkarkach SPR nie robią większego wrażenia
- Mam wrażenie, że kibice nie zdają sobie z tego sprawy. Pewnie myślą, że my tylko trenujemy. Tymczasem dużą część życia spędzamy na walizkach. Bywa tak, że wyjazd zaczyna się w piątek rano, a kończy w niedzielę wieczorem - mówi bramkarka SPR i reprezentacji Polski Magdalena Chemicz.
Jakie pokonują odległości? Magdalena Chemicz nawet nie próbuje liczyć. - Szkoda na to czasu - śmieje się piłkarka. Tylko w lutym szczypiornistki SPR przejechały 7380 kilometrów. Najdalszym wyjazdem był pierwszy półfinałowy mecz pucharu EHF, w którym lublinianki zmierzyły się z Francuzkami w Mios Biganos. Z Lublina, o czym informuje internetowy licznik odległości, to "tylko” 2266 km. - Podróżowałyśmy samolotem, z przesiadką w Paryżu. Mimo to podróż była piekielnie męcząca. Ale nic to. Niedługo zaliczymy jeszcze dłuższy wyjazd - mówi o wyprawie na zachód Francji Magdalena Chemicz i dodaje, że już nastawia się psychicznie na kolejne wojaże.
W marcu mistrzynie Polski zagrają w dalekim Wołgogradzie. W perspektywie tak odległej podróży ta dzisiejsza, do Elbląga, to zaledwie przejażdżka. Niewiele ponad 400 km. O godz. 16 pojawią się na miejscowym parkiecie. - Kaszka z mleczkiem. W tym kierunku jest nawet całkiem dobra droga. Zdecydowanie gorzej wspominam wyjazdy na Śląsk czy w Zachodniopomorskie. Do Elbląga wyjeżdżamy w dniu meczu i bezpośrednio po nim wracamy. Na zwiedzanie nie będzie czasu - śmieje się Chemicz. - A gdyby był, poleciłabym spacer po elbląskiej starówce. Kamieniczki są stopniowo odbudowywane. To urokliwe miejsce - wtrąca Izabela Puchacz, rodowita elblążanka.
Jak znoszą życie na walizkach? - Można się przyzwyczaić. W końcu, to już tyle lat - odpowiada popularna "Czapa” i dodaje: Teraz korzystam z taryfy ulgowej. Odkąd zrezygnowałam z gry w kadrze podróżuję nieco mniej niż koleżanki. Swoje już przejechałam. Za czasów selekcjonera Jerzego Cieplińskiego na zgrupowaniach kadry spędzałyśmy 180 dni w roku. Gdzie byłam? Sydney, Korea Południowa, Japonia. A z SPR w Wołgogradzie. To nie jest miejsce, do którego chciałoby się wracać, ale co robić. Ślepy los zadecydował za nas - przyznaje rozgrywająca SPR.