Nie było niespodzianki, a za taką można było uznać zwycięstwo zdegradowanej Stali Mielec w puławskiej hali z Azotami. Gospodarze spięli się i zasłużenie zwyciężyli 33:29. Po końcowej syrenie z trybun poleciały na parkiet serpentyny i konfetti na znak radości z pewnego utrzymania gospodarzy w ekstraklasie.
To doświadczony skrzydłowy oraz Remigiusz Lasoń dali sygnał do skutecznych ataków. Pierwszy trafił do bramki Stali trzykrotnie, drugi - pięciokrotnie. Pierwszy remis 11:11 pojawiał się dopiero minutę przed końcem po golu Lasonia. Do przerwy jednak wciąż prowadzili mielczanie 13:11.
Reprymenda w szatni pomogła i w 40 minucie po bramce Płaczkowskiego najpierw znowu był remis 17:17, by chwilę później trafienia Tomasza Pomiankiewicza i Zydronia wyprowadziły Azoty na prowadzenie 19:17. Koncert strzelecki miejscowi dali między 47 a 51 min, kiedy rzucili Stali sześć bramek (od stanu 22:23 do 28:23). Tym samym miejscowi przypieczętowali zwycięstwo.
W sobotę dodatkową okazję do radości miał Tomasz Pomiankiewicz oraz wychowanek klubu z Puław Adrian Kuriata. Pierwszy jako zdobywca trzytysięcznej bramki dla Azotów w ekstraklasie w meczu z AZS Gorzów, otrzymał w sobotę pamiątkowy dyplom oraz klubowy szalik. Drugi zagrał kilka sekund i zdobył, zresztą bardzo efektowną, swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie.
Azoty Puławy - Stal Mielec 33:29 (11:13)
Azoty: Paczkowski, Wyszomirski - Sieczkowski 1, Płaczkowski 2, Lasoń 12, Pomiankiewicz 5, Kuriata 1, Witkowski 2, Zydroń 6, Mazur, Afansjev 2, Sieczka 2, Grzelak. Kary: 6 minut.
Stal: Pawlak, Jarosz - Wilk 5, Mróz, Janyst 4, Krzysztofik 1, Przybylski 6, Sobut 2, Mochocki 2, Babicz 5, Kubisztal, Gawęcki 1, Basiak 3. Kary: 14 minut.
Sędziowali: Grzegorz Budziosz (Wolica), Tomasz Olesiński (Kielce). Widzów: 300.