Po zaciętym spotkaniu MKS Padwa Zamość pokonała SPR Końskie 22:21
Mecz beniaminka z ogranym w I lidze zespołem SPR trzymał w napięciu do końcowej syreny. Wszystko przez niefrasobliwość graczy gospodarzy. Jeszcze osiem minut przed końcem Padwa prowadziła 19:15. W 55 min Paweł Puszkarski trafił na 20:16 i wydawało się, że miejscowi mają mecz i wynik pod kontrolą. Okazało się jednak, że nie do końca. Zamościanom przytrafił się niewytłumaczalny przestój.
– Zamiast grać spokojnie do końca, niepotrzebnie goniliśmy pod bramkę rywali i oddawaliśmy rzuty z zupełnie nieprzygotowanych pozycji. Tak doświadczona drużyna jak SPR Końskie natychmiast to wykorzystała – mówił po meczu Tomasz Czerwonka, szkoleniowiec Padwy.
Jeszcze w 59 min, po golu Szymona Fugiela było 22:19 dla Padwy. Goście jednak zdobyli dwie bramki i co więcej, w ostatniej akcji meczu wywalczyły rzut karny na remis. Do piłki podszedł dobrze spisujący się Tomasz Napierała, ale tym razem przegrał pojedynek z bramkarzem gospodarzy Karolem Drabikiem. Tym samym zamościanie odnieśli cenne zwycięstwo różnicą zaledwie jednego trafienia.
MKS Padwa Zamość – SPR Końskie 22:21 (11:9)
MKS Padwa: Drabik, W. Wnuk, Bąk – Szymański 7, Sz. Fugiel 4, Gałaszkiewicz 4, Puszkarski 4, Adamczuk 2, Mroczek 1, Kłoda, Misalski, Sałach, Bigos, Pomiankiewicz, Radwański, Samoszczuk. Kary: 4 minuty.