MKS Padwa Zamość przegrała z KPR Legionowo 24:33. Tym samym przyjezdni z nawiązką zrewanżowali się miejscowym za przegarną z pierwszej rundy
Gospodarze mieli w pamięci emocje i dramaturgię pierwszego meczu w Legionowie. Wtedy górą byli szczypiorniści z Zamościa (26:25). W rewanżu już nie było tak dobrze. To goście zostawili po sobie lepsze wrażenie, a co najgorsze dla miejscowych, wrócili do domu z kompletem punktów. Porażka z byłem zespołem Superligi jest tym bardziej bolesna, że przyjezdni zawitali zaledwie w 10-osobowym składzie, w tym było dwóch bramkarzy. Co więcej, aby odnieść zwycięstwo szkoleniowiec gości potrzebował zaledwie dziewięciu zawodników.
Już pierwsza połowa pokazała, że o dobry wynik gospodarzom nie będzie łatwo. Po pięciu minutach Padwa przegrywała 1:3. Honorowe trafienie zaliczył w tym czasie Paweł Puszkarski, jeden z najskuteczniejszych zawodników (w meczu zdobył 5 bramek). Po trafieniu Tomasza Sałacha w 11. min beniaminek doprowadził do remisu 5:5. Nierozstrzygnięty rezultat pojawiał się jeszcze czterokrotnie w pierwszej odsłonie, po raz ostatni w końcówce. Osiem minut przed końcem tej odsłony Puszkarski dał Padwie dwubramkową zaliczkę (13:11). Niestety, końcówka należała już do gości. KPR rzucił cztery gole z rzędu i tym samym objął prowadzenie 15:13.
Wychodząc na drugą połowę drużyna beniaminka stanęła przed trudnym zadaniem odrabiania strat. Nie było to łatwe zadanie. Goście mądrze bronili się, z kolei MKS momentami nie mógł znaleźć recepty na sforsowanie defensywy gości. Miejscowi nie ustrzegli się także strat i licznych błędów, byli też nieskuteczni – myli się nawet z rzutów karnych. Mimo to, nie poddawali się. Po golu Adriana Adamczuka i dwóch Puszkarskiego Padwa zbliżyła się na jedną bramkę (18:19). Podobnie było po trafieniu Łukasza Szymańskiego (19:20).
W ostatnim kwadransie goście przejęli już inicjatywę. Od stanu 19:23 bardziej doświadczony rywal zaczął systematycznie powiększać przewagę. KPR prowadził już 26:20, 28:21, 30:22, 31:23. Ostatecznie zamościanie ulegli ekipie z Legionowa różnicą dziewięciu bramek. – Rywale brutalnie obnażyli nasze braki i pokazali jak wiele pracy nas czeka. Wiem, że nasi kibice mogą być zawiedzeni naszą postawą, ale tego dnia nie byliśmy w stanie nic więcej wykrzesać. Za dwa tygodnie gramy u siebie z SPR PWSZ Tarnów, czyli liderem. Trudno o lepszą okazję do rehabilitacji – powiedział po końcowej syrenie szkoleniowiec MKS Padwa Tomasz Czerwonka.
MKS Padwa Zamość – KPR Legionowo 24:33 (13:15)
MKS Padwa: Drabik, Bąk – Szymański 6, Puszkarski 5, Adamczuk 3, Sałach 3, Mroczek 1, Gałaszkiewicz 1, Radwański 1, Sz. Fugiel 1, Kłoda 1, Pomiankiewicz 1, Misalski 1, Bigos, Samoszczuk, T. Fugiel. Kary: 8 minut.