ROZMOWA Z Małgorzatą Majerek, kapitan SPR Lublin, która w sobotę po raz 15 w karierze została mistrzynią Polski
– Marzyłyśmy o tym. Przed play-off był taki plan, żeby wygrać w trzech meczach i to się udało. Duży wpływ miało pierwsze miejsce, jakie zajęłyśmy w fazie zasadniczej. Dwa mecze u siebie było zdecydowanie łatwiej wygrać i później trzeba już było tylko czekać na to, co przyniesie los.
• W Lubinie prowadziłyście już 26:21, ale „Miedziowie” zdołały doprowadzić do stanu 27:26. Przeszło przez myśl, że wynik może wyrwać się spod kontroli?
– W dzisiejszej piłce ręcznej pięć goli przewagi to jest tyle, co nic. Gra jest bardzo szybka i błyskawicznie można zniwelować taką stratę. Zdawałyśmy sobie z tego sprawę, dlatego ciągle uspakajałyśmy się i koncentrowałyśmy. Mimo tego Zagłębie odrobiło cztery bramki. Na szczęście na koniec to my byłyśmy górą.
• To był najłatwiejszy triumf w lidze w pani karierze?
– Myślę, że znacznie łatwiej było w czasie, gdy zdecydowanie dominowałyśmy w lidze. Wtedy nie zastanawiałyśmy się, czy wygramy, ale iloma golami pokonamy rywalki. Teraz, mimo że zwyciężyłyśmy 3:0, wcale nie było łatwo. Każdy mecz był inny, ale trzeci był szczególnie ciężki. Kosztował nas sporo sił, dostarczył wielu emocji.
• W którym sezonie było o zwycięstwo najtrudniej?
– Najtrudniej było chyba wtedy, gdy do zwycięstwa potrzebowałyśmy rzutów karnych (sezon 2005/06 – red.). Karne to loteria, a zwycięstwo w piątym meczu na parkiecie Zagłębia miało wyjątkowy smak.
• Po sobotnim sukcesie jest pani absolutną rekordzistką z 15 tytułami na koncie. I chyba jest apetyt na kolejne?
– Każde złoto smakuje inaczej, każdy tytuł to inna historia, klubu i zawodniczek. Na pewno jednak każdy chce jak najczęściej wygrywać, więc ten apetyt zawsze jest.
• W przyszłych rozgrywkach SPR może powalczyć również o sukces w europejskich pucharach?
– Tak naprawdę to pytanie do prezesa klubu Michała Jastrzębskiego, bo w klubie na pewno będą zmiany, które niedługo zostaną ogłoszone. Na pewno zespół dojrzał przez ostatnie lata. Młode dziewczyny, które przychodziły dwa, trzy sezony temu zebrały cenne doświadczenie i w finałowych meczach zagrały na bardzo wysokim poziomie. Myślę, że mogą sporo zdziałać dla polskiej piłki ręcznej. Mówię tutaj zarówno o kadrze, jak i o klubie. Kto wie, może uda się namieszać w Europie.
• W klubie jest wreszcie stabilność?
– Teraz powoli ja odzyskujemy, ale ciągle jest kwestia starych długów. Zdajemy sobie jednak sprawę, że potrzeba czasu, żeby zaległości zostały uregulowane.