Superliga piłkarek ręcznych. Dzisiaj o godz. 17 MKS FunFloor Lublin rozpoczyna nowy sezon. Podopieczne Moniki Marzec celują w odzyskanie mistrzostwa Polski oraz Pucharu Polski.
W XXI wieku tylko dwa razy w kobiecej piłce ręcznej miała miejsce sytuacja, że Lublin był przez dwa lata bez mistrzostwa Polski. Pierwsza: na przełomie pierwszej i drugiej dekady obecnego stulecia, kiedy po złoto sięgały kolejno MKS Zagłębie Lubin oraz GTPR Gdynia.
Druga ma miejsce obecnie, kiedy tytuł najlepszej drużyny w kraju nieprzerwanie przez dwa kolejne sezony dzierży Zagłębie.
Powrót na ligowy tron
Słowo mistrzostwo Polski jest więc w Lublinie odmieniane przez wszystkie przypadki. Mówi o nim sztab trenerski, zawodniczki czy sami kibice. Wydaje się, że wreszcie są do tego podstawy.
Monice Marzec udało się odbudować wreszcie zespół po nieudanym flircie z Kimem Rasmussenem. Przypomnijmy, że były selekcjoner reprezentacji Polski przejął drużynę w sezonie 2020/2021 i sprowadził sporo zagranicznych zawodniczek, które w większości okazały się sporym rozczarowaniem.
Marzec potrzebowała czasu, aby nadać tej drużynie swój charakter i wydaje się, że podołała temu zadaniu.
Przez kilkanaście miesięcy swojej pracy zakontraktowała wiele zawodniczek, z których spora część ma jeszcze przed sobą olbrzymie możliwości rozwoju. W tym okienku transferowym postawiła jednak na solidne ligowe szczypiornistki, dlatego do Lublina trafiły Karolina Sarnecka, Magdalena Więckowska i Patrycja Noga.
– Myślę, że ten transfer to jest w moim wieku dobrym ruchem. Wierzę, że w Lublinie będę miała jeszcze szansę na osiągnięcie czegoś dużego. Mam nadzieję, że wszystkim to wyjdzie na plus. Dołączam do ekipy 22-krotnych mistrzyń Polski. Chcę być częścią tej drużyny i pomóc w walce o powrót na ligowy tron. Jestem gotowa. Bardzo się cieszę, że będę mogła grać przed tak liczną i oddaną publicznością. Liczę na to, że na koniec sezonu będziemy wspólnie cieszyć się ze złota – mówi klubowej stronie Karolina Sarnecka.
Całość ruchów transferowych uzupełniło jeszcze pozyskanie młodziutkiej Michaliny Pastuszki, a także słowackiej gwiazdy Marianny Rebicovej.
Mężczyźni pokonani
Ten zestaw osobowy bardzo dobrze spisywał się w meczach sparingowych, z których większość rozstrzygnął na swoją korzyść. W konfrontacjach z krajowymi przeciwnikami nie miał sobie równych, MKS pokonał nawet męski zespół AZS UMCS Lublin.
– Mężczyźni są dużo lepiej zbudowani fizycznie i są lepsi pod względem wytrzymałości. Te elementy widać zwłaszcza w starciach jeden na jednego. Musiałyśmy więc szukać swoich szans w kontratakach, aby uniknąć fizycznego przepychania. Myślę, że dla nas było to dobre doświadczenie przed startem Superligi – tłumaczyła Dominika Więckowska, rozgrywająca MKS FunFloor.
Niepewność w sercach fanów zasiał jedynie turniej w Moście, gdzie lubelska drużyna uległa trzem solidnym przeciwnikom z zagranicy: czeskiemu Banikowi Most, rumuńskiej Glorii Bistrita-Nasaud i niemieckiemu Thuringer HC.
– Na turnieju w Moście dwa pierwsze mecze, w których rywalizowałyśmy z zespołami z Czech oraz Rumunii, mogłyśmy wygrać, bo te spotkania rozstrzygały się w samej końcówce. Te spotkania pokazały nam nad czym powinnyśmy pracować – dodaje Dominika Więckowska.
Niepokój w sercach fanów jest związany również z faktem, że wielkim marzeniem fanów MKS jest zakwalifikowanie się do fazy grupowej Ligi Europejskiej.
Do tego jednak daleka droga, którą wydłużyło jeszcze losowanie drugiej rundy kwalifikacyjnej. W niej wicemistrz Polski zmierzy się ze Siofok KC, jedną z najlepszych drużyn ligi węgierskiej, która jest uznawana za czołową w Europie. Nie trzeba więc dodawać, że MKS nie będzie faworytem tej konfrontacji.
Historyczne rozgrywki
Te mecze jednak odbędą się dopiero w październiku.
Wcześniej, bo już w piątek, lublinianki czeka inauguracja sezonu Superligi. To będą historyczne rozgrywki, bo nie dość, że wystąpi w nich 10 ekip, to jedna z nich będzie pochodzić spoza naszego kraju. Chodzi o Galiczankę Lwów, która została dołączona do grona ekip rywalizujących w Superlidze.
Ukrainki nie mogą zdobyć wprawdzie mistrzostwa Polski czy zakwalifikować się do europejskich pucharów, ale na pewno będą ciekawym urozmaiceniem naszych rozgrywek.
– Jesteśmy zaprzyjaźnieni z Galiczanką. Zaprosiliśmy ją nawet na turniej do Lublina, ale z różnych przyczyn lwowianki nie będą mogły dotrzeć w Lublina. Myślę, że Galiczanka zakończy sezon w czołowej szóstce. Zaproszenie klubu z Lwowa to dobry ruch dla całej społeczności piłki ręcznej w Polsce. Poza tym w sytuacji jaka panuje za naszą wschodnią granicą, tym klubom po prostu trzeba pomagać – mówi Bogusław Trojan, prezes MKS FunFloor Lublin.
Te wszystkie argumenty powinny przekonać kibicom do regularnego odwiedzania hali Globus, gdzie swoje mecze rozgrywa MKS FunFloor. Pierwsza okazja do tego już dzisiaj, kiedy o godz. 17 rozpocznie się mecz z Eurobud JKS Jarosław. Ci, którzy pragną jeszcze więcej krajowego szczypiorniaka, trzeba polecić transmisje w TVP Sport, gdzie zagości jeden mecz z każdej kolejki.