Po trzech kolejnych zwycięstwach piłkarzy ręcznych Azotów, puławscy kibice czekali na czwartą wygraną.
Pierwsza akcja przebiegła po myśli gospodarzy i Wojciech Zydroń szybko uzyskał prowadzenie. Zdobycie następnych goli było już zdecydowanie trudniejsze, a ośmieleni rywale zaczęli stawiać coraz większy opór. Byli też groźni pod bramką Azotów.
Trzeba jednak dodać, że słaba, mało zdecydowana obrona puławian, ułatwiała zadanie przeciwnikom. Gorzowianie najczęściej decydowali się na rzuty z drugiej linii i wiele było skutecznych. Gościom klika razy dopisało szczęście, ponieważ piłka po rękach, także bramkarza, trafiała do siatki. Interwencje Krzysztofa Lipki tym razem nie były tak udane jak w poprzednich konfrontacjach, ale i cała defensywa popełniała wiele błędów. Brakowało komunikacji i agresji. W pierwszej połowie żaden zawodnik Azotów nie powędrował na ławkę kar.
Od 15 min akademicy z Gorzowa zaczęli lekko przeważać, a w 27 min uzyskali czterobramkowe prowadzenie (15:11). Dobrze, że w końcówce pierwszej odsłony puławianie wykorzystali grę w przewadze, zmniejszając różnicę do dwóch goli. Z ostatnim trafieniem zdążył Zydroń.
Tuż po zmianie stron kolejny gracz AZS otrzymał dwie karne minuty i Azoty doprowadziły do wyniku 15:16. W 34 min był już remis 18:18, po bardzo efektownej kontrze Zydronia. Wcześniej na listę strzelców wpisali się Bogumił Buchwald, Paweł Sieczka i Marcin Kurowski.
Wydawało się, że gospodarze opanowali sytuację i narzucą własne tempo. Teraz Azoty wygrywały dwoma bramkami (20:18, 22:20). Niestety, gorzowianie przełamali kryzys i odzyskali inicjatywę. Rozpędzonych gości w pewnym momencie powstrzymywał tylko Piotr Wyszomirski, który po wyleczeniu kontuzji powraca do wysokiej formy.
Kilkoma paradami dał próbkę dużych umiejętności. Największe brawa zebrał, broniąc w sytuacji sam na sam, a chwilę później rzut karny. Dzięki temu rywale nie wypracowali większej przewagi, chociaż w 52 min na tablicy widniał wynik 23:25.
W poczynaniach obu ekip było wiele nerwowości, stąd niewykorzystane sytuacje. Nawet Zydroń pomylił się przy karnym, a Sebastian Płaczkowski przegrał pojedynki z Krzysztofem Szczęsnym.
Dobrze, że Wyszomirski nadal stopował przeciwników. Znowu obronił rzut karny, a po skutecznych atakach Sieczki i Remigiusza Lasonia znowu był remis 25:25 (57 min). Akademicy odpowiedzieli dwoma trafieniami w słupek. Dokładniejszy był Mateusz Kus, zdobywając dla Azotów gola nr 26.
Radość gospodarzy nie trwała długo, ponieważ na 30 sekund przed końcową syreną wyrównał Bartosz Ruszkiewicz. Akcja Buchwalda i rzut Lasonia (2 sekundy przed końcem) nie zmieniły rezultatu. Podział punktów nie był marzeniem gospodarzy, ale biorąc pod uwagę przebieg całego spotkania, dobrze, że Azoty nie poniosły większej straty.
Azoty Puławy - AZS Gorzów Wielkopolski 26:26 (14:16)
Azoty: Lipka i Wyszomirski - Zydroń 7, Szyba 7, Kurowski 3, Buchwald 2, Płaczkowski 2, Sieczka 2, Lasoń 2, Kus 1, Mazur, Afanasjev. Kary: 6 min.
Gorzów: Szczęsny i Małyszko - Rafalski 5, Galus 5, Jagła 3, Ruszkiewicz 3, Klimczak 3, Jankowski 2, Skoczylas 2, Kliszczyk 2, Kubillas 1, Krzyżanowski, Bosy. Kary: 14 min.
Sędziowali: Arkadiusz Sołodko i Leszek Sołodko z Warszawy. Widzów - 600.