Specjalistki od niespodzianek zmierzą się z ligową maszynką do wygrywania. Meczem z Ruchem w Chorzowie mistrzynie z SPR zakończą pierwszą część ligowych rozgrywek.
– W Chorzowie przegrał nawet Łączpol, ale passa Ruchu nie będzie trwać wiecznie – śmieją się lubelskie zawodniczki, nie ukrywając, że jadą na Śląsk wyłącznie po komplet punktów.
Ruch króluje na własnym parkiecie, w obcych halach nie jest już tak różowo. Po nieco sensacyjnym remisie z Piotrcovią, „niebieskie” nie poradziły sobie już we Wrocławiu, ze słabym przecież AZS AWF.
Lublinianki odbyły za to spacerek z młodą ekipą KSS Kielce, a oprócz wysokiej wygranej, sprawiły nie
lada frajdę wychowankom Domu Dziecka w Puławach, przekazując do placówki pokaźną ilość słodyczy.
– Ruch miał ostatnio trochę kontuzji. Parę dziewczyn chorowało i może to miało największy wpływ na przegraną we Wrocławiu, bo ogólnie chorzowianki spisują się w tym roku całkiem nieźle. Potrafią zagrać z zębem. Chociaż regularnie z nimi wygrywaliśmy, to jednak bywało czasem trochę pod górkę – mówi II trener Edward Jankowski.
W wyjściowej siódemce mistrzyń Polski zabraknie Kamili Skrzyniarz. Na parkiecie więcej czasu powinna za to spędzić powracająca do drużyny Katarzyna Duran.
Szansę na skrzydle powinna również otrzymać Agata Markiewicz, a w odwodzie pozostanie Sabina Włodek. Na kole pojawi się także Aleksandra Mielczewska, która tym samym pozwoli odpocząć Monice Marzec. – Większych eksperymentów nie będzie.
W końcu to zwykły mecz ligowy, który trzeba wygrać. Wystawimy mocny zespół, a część piłkarek z szerokiej kadry zasili drugą drużynę, która rozegra w Lublinie prestiżowe spotkanie z AZS – wyjaśnia Jankowski.
Podczas kiedy pierwszy zespół będzie walczył o punkty w Chorzowie, rezerwy SPR zmierzą się w hali na Globusie z lokalnym rywalem z AZS UMCS Lublin. Młodsze koleżanki Sabiny Włodek i Izabeli Puchacz przewodzą rozgrywkom I ligi, ale „akademiczki” Krzysztofa Krawczyka depczą im po piętach..