Na trybunach hali Globus powinno zrobić się biało-czerwono. Żeńska reprezentacja Polski zmierzy się w meczu kwalifikacyjnym do mistrzostw Europy z Czarnogórą, w ocenie ekspertów – jednym z najmocniejszych, o ile nie najsilniejszym zespołem grupy.
Promocję uzyskają dwa najlepsze zespoły z każdej z siedmiu grup. – Czeka nas bardzo trudne zadanie. To drużyna, która bardzo dobrze potrafi grać w piłkę ręczną– podkreślał niedawno selekcjoner naszej kadry Krzysztof Przybylski.
Świadome swoich umiejętności są zresztą same podopieczne trenera Marko Ivanovicia, które nie ukrywają, że w Lublinie zagrają o zwycięstwo, a w zdecydowanie większych superlatywach wypowiadają się o ekipie Rosji niż "biało-czerwonych”.
O sile siódemki Ivanovicia stanowi Bojana Popović z duńskiego Viborgu. Ale piłkarki, które nie zdecydowały się na wyjazd z kraju prezentują równie wysoki poziom. Te ostatnie stanowią większość. Reprezentację wzmocniła również naturalizowana Węgierka Gabriella Kindl. Pod znakiem zapytania stoi występ kontuzjowanej Mileny Knezević z Buducnosti Podgorica.
Pocieszające jest jednak, że Czarnogórki nie są jeszcze w najlepszej dyspozycji, o czym mogą świadczyć wyniki ich ostatnich spotkań kontrolnych z Macedonią. W pierwszym padł wysoki remis 30:30, w drugim o zwycięstwie dzisiejszych rywalek Polek zadecydowała jedna bramka 27:26.
Mimo i tak trudnego zadania problemów trenerowi Krzysztofowi Przybylskiemu nie ubywa. Jedną z bolączek jest m.in. absencja Hanny Strzałkowskiej, którą zastąpi na skrzydle 33-letnia zawodniczka SPR Małgorzata Majerek. W sumie powołanie na dwumecz z Czarnogórą i Słowacją otrzymało aż sześć piłkarek z ekipy mistrza Polski – SPR.