W Płocku nie było niespodzianki. Puławskie Azoty, choć bardzo się starały, nawet nie zremisowały na parkiecie aktualnych mistrzów Polski. Podopieczni trenera Piotra Dropka ulegli Wiśle 20:28.
Odpowiedź gospodarzy była błyskawiczna za sprawą skrzydłowego Witalija Nata. Upływający czas przyniósł żółte kartki dla Bartosza Wusztera i Adama Twardo. Ten ostatni za swoją agresywną grę trafił nawet na ławkę kar. Niestety, gry w przewadze goście nie wykorzystali. Worek z bramkami rozwiązał po powrocie na parkiet Twardo.
Po 10 minutach goście przegrywali 1:5. Zaniepokojony takim obrotem sprawy trener Piotr Dropek wykorzystał przysługującą mu przerwę. Reprymenda szkoleniowca pomogła jedynie na chwilę. Rzut karny Remigiusza Lasonia, gole Buchwalda i Pawła Sieczki zmniejszyły straty do trzech bramek (4:7).
Tuż przed końcem znowu dał o sobie znać Lasoń, a także Sebastian Płaczkowski. Po ich rzutach przewaga Nafciarzy stopniała już tylko do jednej bramki (11:10). Ostatnie słowo tej odsłony należało jednak do Nata, który zdobył 12 gola.
W drugiej części nadzieja puławian odżyła w 38 minucie, gdy po golu Lasonia pojawił się pierwszy remis 15:15, a potem kolejny 16:16. I to było na tyle. Warto dodać, że od 46 do 58 minuty puławianie nie rzucili żadnej bramki, przy siedmiu golach mistrza Polski.
Wisła Płock - Azoty Puławy 28:20 (12:10)
Wisła: Wichary - Jędrzejewski 1, Syprzak 1, Paluch 2, Kuptel 2, Wuszter 6, Nielsen 4, Twardo 7, Frołow, Rumniak 1, Nat 4, Kwiatkowski. Kary: 14 minut.
Azoty: Lipka, Wyszomirski - Lasoń 7, Szyba 1, Sieczka 2, Kurowski 3, Płaczkowski 2, A. Witkowski, Afanasjev 1, Buchwald 4, Mazur. Kary: 10 minut.
Sędziowali: Wojciech Bosak, Mirosław Hagdej (obaj Sandomierz). Widzów: 700.