Przegrana puławian z Orlen Wisłą Płock w ostatniej kolejce i zwycięstwo Tauron Stali Mielec na wyjeździe z Gaz-System Pogonią sprawiły, że Azoty zakończyły sezon zasadniczy na czwartej pozycji. Na finiszu wyprzedziła ich o punkt ekipa z Mielca.
– Pretensje możemy mieć tylko do siebie. Pewnie, że lepiej by było, gdyby to Pogoń zwyciężyła, a my utrzymalibyśmy trzecią lokatę. Tak się nie stało, czasu już nie cofniemy.
• Trzecie miejsce uciekło wam w ostatniej kolejce. To może boleć dodatkowo?
– Celem, jaki postawiliśmy sobie przed sezonem, było zakończenie fazy zasadniczej w pierwszej czwórce tabeli. Zadanie to wykonaliśmy. Teraz przed nami kolejna faza. Trzecią pozycję przegraliśmy w meczu na swoim terenie z Miedzią Legnica. W starciu z tym rywalem komplet punktów łatwiejszy był do zdobycia, niż w spotkaniu w Szczecinie, gdzie wysoko przegraliśmy. Z Miedzią zresztą także.
• Teraz przed wami operacja Powen. Zabrzanie to niewygodny przeciwnik i chyba trudniejszy niż MMTS Kwidzyn, z którym w ćwierćfinale zagra Stal?
– Na obecnym etapie rozgrywek, na papierze tak to wygląda. Wszystko jednak zweryfikuje boisko. Nie zapominajmy, że za-równo z Powenem, jak też z MMTS, wygraliśmy dwukrotnie w sezonie zasadniczym. Od tygodnia przygotowujemy się pod przeciwnika ze Śląska. Na razie nie wybiegamy w zbyt odległą przyszłość i nie zastanawiamy się, z kim będziemy grać w kolejnym etapie. Najpierw musimy uporać się z Powenem.
• Przygotowań nie ułatwia wam fakt, że aż pięciu zawodników nie uczestniczy w zajęciach. W zgrupowaniu reprezentacji Polski biorą udział Przemysław Krajewski, Piotr Masłowski, Rafał Przybylski i Michał Szyba. Z kadrą Czech trenuje skrzydłowy Jan Sobol.
– Trzeba jeszcze dodać kontuzjowanego Krzysztofa Łyżwę. Taki stan rzeczy nie jest dla nas nowy. Musimy sobie z tym radzić.
• Czy na Final Four Pucharu Polski, czyli 13-14 kwietnia, wrócą już do zespołu Krzysztof Tylutki i Krzysztof Łyżwa?
– W przypadku pierwszego jest to bardzo prawdopodobne. Kłopoty z łokciem Krzysztofa Łyżwy są bardziej poważne. Jesteśmy w stałym kontakcie z doktorem Robertem Śmigielskim z Warszawy, który zajmuje się Krzyśkiem. Jeśli uzna, że zawodnik może powrócić do pełnych obciążeń, od razu z tego skorzystamy.