Piłkarze ręczni Azotów Puławy w dramatycznych okolicznościach pożegnali się z europejskimi pucharami. Podopieczni Marcina Kurowskiego pokonali przed tygodniem w meczu III rundy Challenge Cup RK Bjelovar 20:19, ale w sobotnim rewanżu przegrali 22:24. Awans gościom mógł dać Dmytro Zinczuk, jednak już po końcowej syrenie nie wykorzystał rzutu karnego.
– Byłem przekonany, że Dima wykorzysta tego karnego, bo wiele razy nie mylił się w kluczowych fragmentach. Tym razem jednak się nie udało i strasznie tego żałujemy. Sami jednak zgotowaliśmy sobie te nerwy, bo prowadziliśmy jedną bramką i mogliśmy rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść. Trzeba jednak przyznać jasno, że sędziowie pomogli nieco gospodarzom – powiedział po meczu na antenie Radia Lublin bramkarz Azotów Piotr Wyszomirski.
Różnie układał się sobotni mecz. Początek był wyrównany, a po 10 minutach minimalną przewagę mieli miejscowi (4:3). Po chwili jednak skuteczna gra podopiecznych trenera Kurowskiego pozwoliła im objąć prowadzenie 6:4.
Kolejne fragmenty to ponownie lepsza postawa RK Bjelovar i wynik znowu zmienił się na korzyść gospodarzy (8:6). Kilka minut później kibice z Chorwacji mieli jeszcze większe powody do zadowolenia, bo ich pupile uciekli na 10:6. Trafienia Sebastiana Płaczkowskiego i Mateusza Kusa pozwoliły jednak puławianom schodzić na przerwę przy wyniku 12:9 dla gospodarzy.
W drugiej odsłonie wydawało się, że Azoty złapały właściwy rytm, bo na listę strzelców wpisali się Zydroń oraz Grzegorz Gowin i zrobiło się tylko 12:11. Podopieczni Miroslava Pribanica odpowiedzieli jednak trzema golami z rzędu.
Kibice w Chorwacji po kilkunastu minutach znowu przeżyli jednak spore rozczarowanie, kiedy Krzysztof Tylutki doprowadził do wyrównania (18:18). Kolejne fragmenty spotkania to wyrównana i zacięta walka z obu stron.
Na nieco ponad dwie minuty przed końcem zawodów tablica wyników wskazywała rezultat 22:22, co dawało awans ekipie z Puław. Najpierw jednak do siatki gości trafił Goran Duricin, a puławianie popełnili faul w ataku.
Po chwili kolejną szansę wykorzystał Duricin i zrobiło się 24:22. Próbował odpowiedzieć Zinczuk, ale przestrzelił i piłka była w rękach Chorwatów. Przechwycił ją jednak Krzysztof Łyżwa, który został sfaulowany, a sędziowie przyznali zespołowi trenera Kurowskiego rzut karny. Z siódmego metra nie trafił jednak Zinczuk.
– Popełniliśmy za dużo błędów w końcówce. Można powiedzieć, że powtórzył się scenariusz sprzed roku. Z tą jednak różnicą, że wtedy to my wygraliśmy w Macedonii dzięki rzutowi karnemu po końcowej syrenie. Teraz to rywale w ten sposób cieszyli się z awansu. Przeważyły nasze pomyłki, a Chorwaci zachowali więcej zimnej krwi – dodał Wyszomirski.
RK Bjelovar – Azoty Puławy 24:22 (12:9)
Azoty: Stęczniewski, Wyszomirski, Kolev – Zydroń 9, Zinczuk 3, Gowin 3, Kus 3, Płaczkowski 2, Tylutki 1, Szyba 1, Grzelak, Masłowski, Łyżwa, Bałwas. Kary: 8 minut.
RK: Grgic – Merhar 2, Durković 6, Saric 2, Simunovic 2, Herman 4, Duricin 8, Gasparovic, Horvat. Kary: 4 minuty. Dyskwalifikacja: Mario Sarić (60 min, za faul).
Sędziowali: Anatolij Miszczuk i Valeri Rożkow (Ukraina). Widzów: 1500.
Pierwszy mecz: 19:20, awans: Bjelovar.