ROZMOWA Z Izabelą Puchacz, drugą trenerką MKS Perły Lublin, byłą reprezentantką Polski
- Siedemnaste miejsce reprezentacji Polski na mistrzostwach świata w Niemczech to sukces, porażka czy odzwierciedlenie naszych możliwości?
– Apetyty na pewno były większe. Mieliśmy nadzieję na ćwierćfinał, a okazało się, że nasza kadra nawet nie wyszła z grupy. Kluczowa była porażka z Czeszkami. Tam graliśmy przez większość spotkania bardzo dobrze, ale w końcówce zespół się „posypał”.
- W „meczu o wszystko” z Węgierkami reprezentacja również wyglądała bardzo blado.
– Po porażce z Czeszkami morale w drużynie poszło mocno w dół. Dziewczynom ciężko było się zmobilizować, bo wiedziały, że przegrały kluczowy mecz. W ich poczynania wkradła się ogromna niepewność.
- Jednym z zarzutów wobec kadry wybranej przez Leszka Krowickiego była zbyt duża dysproporcja pomiędzy zawodniczkami pierwszego składu, a rezerwowymi.
– Trudno powiedzieć, bo rezerwowe nie otrzymały zbyt wielu szans. Trener miał taki pomysł na drużynę i nie chcę tego oceniać.
- Ale z Aliną Wojtas, Martą Gęgą czy Dagmarą Nocuń ten zespół mógł wyglądać zupełnie inaczej...
– Możemy gdybać, ale to Leszek Krowicki wybierał zawodniczki. Myślę, że gdybanie nie ma większego sensu. Trzeba przeanalizować te mistrzostwa i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ten zespół ma naprawdę spory potencjał.
- Mam jednak wrażenie, że „dzika karta”, dzięki której wystąpiliśmy w Niemczech zrobiła więcej szkody niż pożytku. Zwycięstwo w Pucharze Karpat i sukces w inauguracyjnym meczu ze Szwedkami rozbudziły nadzieje kibiców. Kolejne mecze to były już tylko bolesne ciosy, po których ciężko jest się podnieść.
– Puchar Karpat rzeczywiście mocno rozbudził nadzieje kibiców. Mecz ze Szwecją też wyszedł nam perfekcyjnie. Turniej mistrzowski składa się jednak z wielu spotkań i w każdym z nich trzeba grać na najwyższym poziomie. Powtarzam, kluczowa była porażka z Czeszkami. Dobrze chociaż, że udało nam się wygrać Puchar Prezydenta. To jest pozytyw i na tym trzeba budować ekipę na kolejne spotkania.
- W mistrzostwach świata wystąpiły trzy zawodniczki MKS Perły – Weronika Gawlik, Kinga Achruk i Joanna Drabik. Jak oceni pani ich grę?
– Uważam, że zagrały bardzo dobrze. Szkoda tylko, że Weronika dostała tak mało okazji na pokazanie swoich umiejętności.
- Serce pewnie zadrżało, kiedy Joanna Drabik schodziła z boiska z kontuzją? Wiadomo coś o jej stanie zdrowia?
– Nos jest złamany, ale więcej będziemy wiedzieć po jej powrocie do kraju. Być może będzie potrzebny mały zabieg.