![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![Paweł Tetelewski jeszcze nie zdołał odmienić gry MKS FunFloor Lublin. Może uda mu się to w kolejnym sezonie, kiedy będzie mógł sam dobrać sobie zawodniczki do współpracy?](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2025/2025-02/e0ab767fdd80b3f643f0e0c08d0536b6_std_crd_830.jpg)
Na złoty medal mistrzostw Polski w Lublinie czeka się już od 2020 roku. To naprawdę długo biorąc pod uwagę, że przed złotą erą Zagłębia, Lublin był w miarę regularnie stolicą polskiego szczypiorniaka. Najdłuższa przerwa miała miejsce na początku poprzedniej dekady, kiedy złote medale najpierw powędrowały do Lubina, a później do Gdyni.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Wiele wskazuje na to, że ten rok również nie będzie momentem, kiedy złoto zawiśnie na szyjach lubelskich szczypiornistek. Ciężko być optymistą zwłaszcza po takim meczu jak ten środowy.
Co z tego, że przez 45 minut MKS FunFloor potrafił być dość blisko Zagłębia, skoro cały czas na prowadzeniu były jednak „Miedziowe”. I kiedy trzeba było przycisnąć i rozstrzygnąć losy spotkania, to zrobiły to bez problemu.
Ciężko za tę porażkę obwiniać Pawła Tetelewskiego, bo on odziedziczył ten zespół po Edycie Majdzińskiej. Tak krawiec kraje, jak mu materii staje. A wydaje się, że właśnie tej materii nie ma zbyt wiele. Każda z obecnych zawodniczek MKS FunFloor ma spore umiejętności i indywidualnie potrafi zrobić na boisku całkiem dużo. Sport zespołowy, a takim jest piłka ręczna, charakteryzuje się jednak tym, że nie zawsze dodanie do siebie umiejętności wszystkich zawodniczek gwarantuje sukces drużynowy.
Magicznym pierwiastkiem, który czasami wynosi słabeuszy na sportowy Olimp jest charakter. Smutno było patrzeć na spuszczone głowy poszczególnych szczypiornistek, kiedy Zagłębie w końcówce meczu rzucało bramkę za bramką. W czasach złotego Monteksu jedna czy druga zawodniczka ostrą reprymendą czy kilkoma mocnymi słowami pobudziłaby swoje koleżanki do walki.
Podczas ostatniej konferencji prasowej Edyty Majdzińskiej w roli trenerki MKS FunFloor, jeden z dziennikarzy zadał pytanie o dobrostan panujący w lubelskim zespole czy właśnie mityczny „gen zwycięstwa”. Ówczesne odpowiedzi trenerki czy Darii Szynkaruk były dość wymijające.
Podobnie jest zresztą z pomeczowymi wypowiedziami samych zawodniczek, które są zazwyczaj bardzo grzeczne i „wygładzone”. Hasła o analizie i wyciąganiu wniosków powtarzają się w lubelskim obozie od kilku lat. Na szczęście „mniej wygładzony” jest Paweł Tetelewski, który nie boi się czasami skrytykować niektórych boiskowych zachowań swojej ekipy. I bardzo dobrze, bo właśnie takie charaktery wygrywają mistrzostwo. Może nie w tym sezonie, ale w następnym...
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)