(fot. Krzysztof Mazur)
Sezon zakończony, zawodniczki wciąż w treningu, a kluby w olbrzymiej niepewności odnośnie swojej przyszłości.
Co na chwilę obecną wiadomo w polskim szczypiorniaku w odmianie żeńskiej? Wiadomo, że nic nie wiadomo – można powiedzieć śmiejąc się przez łzy.
Na obecną chwilę pewne jest tylko to, że Perła została po raz 22 mistrzem Polski. To nie podlega żadnej wątpliwości i już zostało ogłoszone przez władze Superligi. Pewne są również wypłaty zawodniczek za miesiąc marzec. Te pieniądze jednak są jak najbardziej zasłużone, bo przecież szczypiornistki w marcu rozegrały dwa mecze, a później były w treningu indywidualnym czekając na decyzję dotyczącą przyszłości sezonu.
Teraz jednak już ich duża większość rozjechała się do domów. I w tym momencie zaczyna się cała seria pytań i wątpliwości. Trenować indywidualnie czy nie? Co z klubowymi wypłatami za kwiecień i maj? – Sytuacja jest bezprecedensowa i bardzo trudna. Nikt nie wie, kiedy skończy się ta epidemia. Na pewno kwoty kontraktowe ze kwiecień i maj będą podlegać renegocjacjom – mówi Bogusław Trojan, prezes klubu.
Same zawodniczki też próbują jakoś odnaleźć się w tej sytuacji. Kadrowiczki, a tych w Perle jest mnóstwo, czeka przecież jeszcze walka w eliminacjach mistrzostw Europy. – Wraz z dziewczynami, które są w kadrze narodowej, otrzymałam od trenera Senstada plan zajęć. Ćwiczę w domu przez półtorej godziny dziennie, z wyjątkiem niedziel, w Żorach skąd pochodzę. Mam jeden pokój przystosowany na siłownię. Dysponuję specjalistycznym sprzętem, gdyż jestem też trenerem personalnym. Biegam po trawiastym boisku, które jest niedaleko. Brakuje tylko zajęć w hali i czucia piłki. Chcę utrzymać formę i być do dyspozycji trenera, gdy nastanie czas meczów reprezentacji. Wszystko po to, aby wywalczyć awans – mówi związkowej stronie Sylwia Matuszczyk, obrotowa Perła i drużyny narodowej.
Kolejnym pytaniem bez odpowiedzi jest kwestia przyszłorocznego występu Perły w europejskich pucharach, które miały być od przyszłego sezonu reformowane. – Czekamy na rozstrzygnięcia EHF dotyczące dystrybucji miejsc w dla mistrzów krajowych w europejskich pucharach. Liczymy, że uda nam się utrzymać miejsce w Champions League – mówi Trojan.
Ostatnim zagadnieniem jest kwestia Superligi. Nie jest tajemnicą, że duża część klubów jest mocno zależna od władz samorządowych. Nie inaczej jest w Perle, której miasto jest głównym właścicielem. – Wszyscy martwimy się o kondycję polskiego sportu. Istnienie klubu nie jest zagrożone. Zobaczymy jednak w jakiej kondycji będą nasi sponsorzy. Wiele zależy od tego w jakim stanie będą finanse miasta po ustaniu epidemii. To ono będzie ustalało priorytety – kończy Trojan.