W piątkowy wieczór IK Savehof podejmie MKS Selgros Lublin. Jeżeli podopieczne Sabiny Włodek chcą zachować szanse na awans, to muszą wygrać w Szwecji.
W lubelskim obozie nie czuć jednak wielkiej presji związanej z tym spotkaniem. Powód tego stanu rzeczy jest bardzo prosty – gorzej niż w pierwszym meczu z IK Savehof po prostu zagrać się nie da. Przypomnijmy, że wówczas mistrzynie Polski przegrały we własnej hali 21:34.
– Chcemy zagrać sto razy lepiej i zmazać plamę. Po pierwszym spotkaniu wszyscy byliśmy w ogromnym szoku. Tak słabego występu lubelskiej drużyny nie pamiętam od wielu lat. Ostatni raz tak przykrą niespodziankę sprawiłyśmy kibicom w meczu z Kometalem Skopje, ale to było kilkanaście lat temu. Wtedy też modliłyśmy się o koniec zawodów – twierdzi Monika Marzec.
Wspomniany przez drugą trener MKS Selgros mecz miał miejsce w 2002 r., a w lubelskich barwach występowały wówczas m.in. Małgorzata Majerek, Natalia Martynienko czy Magdalena Chemicz.
Porażka z ubiegłego tygodnia mocno ograniczyła szanse lublinianek na wyjście z grupy. Tak naprawdę, tylko zwycięstwo pozwoli im zachować realne marzenia o grze w drugiej fazie tych prestiżowych rozgrywek.
Nawet jednak w przypadku triumfu w Szwecji, podopieczne Sabiny Włodek będą musiały wywalczyć co najmniej jeden punkt w starciu z CSM Bukareszt i Buducnost Podgorica. Pełną kontrolę nad wydarzeniami mogą odzyskać jedynie w przypadku pokonania IK Savehof różnicą większą niż trzynaście bramek.
– Ale to zadanie z gatunku mission impossible. Wiara jednak umiera ostatnia – dodaje Marzec.
Polki w podróż do Skandynawii udały się wczoraj. Dzisiejszy mecz rozpocznie się o godz. 19, a transmisje z niego przeprowadzi nsport+. Lublinianki do Polski wrócą w sobotę, ale wylądują w Gdańsku. W stolicy Trójmiasta zostaną aż do poniedziałku, kiedy zagrają mecz Superligi z miejscowym AZS Łączpol AWFiS.
– W Gdańsku mamy zaplanowane treningi. Zamierzamy również wybrać się na mecz reprezentacji Polski mężczyzn. „Biało-czerwoni” w tym czasie rozgrywają w Gdańsku turniej towarzyski – wyjaśnia trenerka.
Do Szwecji pojedzie Marta Gęga, której zabrakło w składzie na wtorkowy mecz Superligi z Piotrcovią Piotrków Trybunalski. Mimo tego osłabienia lublinianki wygrały 36:23.
– Martę bolały plecy, dlatego dałyśmy jej nieco odpoczynku. Zabieramy ze sobą także Agnieszkę Kocelę. Ona nie jest jeszcze gotowa do gry w pełnym kontakcie. Miejsce na ławce jednak jest, dlatego nie ma sensu, aby Agnieszka siedziała w domu. Nie zamierzamy jednak ryzykować jej zdrowia. Dla wszystkich osób związanych z piłką ręczną w Polsce jej powrót do pełnej dyspozycji jest bardzo istotny. Agnieszka walczy o miejsce w reprezentacji na mistrzostwa świata – kończy Marzec.