(fot. GRZEGORZ SIEROCKI/ KS AZOTY PUŁAWY)
Azoty Puławy zagrają dzisiaj awansem z MMTS Kwidzyn. Początek rywalizacji w hali MOSiR o godzinie 18
Puławianie nie mają czasu na dłuższy odpoczynek po zakończeniu przerwy w rozgrywkach na potrzeby reprezentacji Polski. W ciągu ośmiu dni rozegrali już trzy mecze – w superlidze rozprawili się ze Spójnią Gdynia i z KPR Legionowo, zaś w III rundzie Pucharu EHF zwyciężyli w sobotę Team Tvis Holstebro 30:27. I to właśnie ze względu na europejskie puchary (rewanż z Duńczykami już w sobotę) mecz z Kwidzyniem odbędzie się już dzisiaj.
Puławianie w meczu z MMTS nie będą zdecydowanym faworytem. Ekipa z Kwidzynia jest w przebudowie i boryka się z kłopotami finansowymi, lecz mimo to może pochwalić się bardzo dobrymi wynikami. W ostatniej kolejce pokonali na swoim parkiecie Wybrzeże Gdańsk 24:22. Sześć goli rzucił skrzydłowy Adrian Nogowski, a pięć dodał rozgrywający Paweł Genda. W dorobku MMTS jest jeszcze sześć zwycięstw, w tym cztery odniesione w halach rywali, co powinno być szczególną przestrogą dla puławian. – Atutem zespołu z Kwidzyna jest gra zespołowa. Kładł na to nacisk poprzedni trener Patryk Rombel, pod okiem którego grałem w MMTS, i kładzie obecny Maciej Mroczkowski – tłumaczy Mateusz Seroka, były gracz MMTS. – Nasi rywale mają dobrych skrzydłowych, silne koło oraz solidną bramkę. Na pewno czeka nas trudna przeprawa w rywalizacji o kolejne punkty. Będziemy walczyć o zwycięstwo. Po meczu z Holstebro mieliśmy trzy dni wolnego na odpoczynek oraz podleczenie urazów.
Mecze z Kwidzyniem budzą nieprzyjemne wspomnienia. Przed czterema laty Azoty przegrały po zaciętej walce brąz mistrzostw Polski, a piąte decydujące spotkanie rozegrano w Puławach (28:29). Medale zdobyli wówczas rozgrywający Robert Orzechowski i skrzydłowy Mateusz Seroka, wówczas gracze MMTS. Ten ostatni gracz powrócił ostatnio po kontuzji do składu Azotów i w starciu z Duńczykami pokazał się z bardzo dobrej strony, będąc razem z Adamem Skrabanią najskuteczniejszym strzelcem – zdobył sześć bramek.