W piątek skończyła się zwycięska passa drużyny Larsa Walthera. Szczypiorniści z Puław po dramatycznym boju przegrali u siebie z Górnikiem Zabrze 20:21. Trzeba jednak dodać, że mecz został rozegrany w niecodziennych okolicznościach. Jeden z zawodników Azotów otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa, a chociaż u kilku innych graczy nie wykryto choroby, to komisarz ligi nie dopuścił piłkarzy do gry.
Co ciekawe, po tym, jak okazało się, że jeden z graczy ma koronawirusa klub wykonał testy u innych zawodników i wszystkie wyniki były negatywne. Mimo to komisarz ligi nie dopuścił ich do gry, a dodatkowo puławianie nie dostali zgody na przełożenie spotkania. W efekcie, musieli sobie radzić w mocno okrojonym składzie.
– W piątek rano do klubu z Puław dotarła wiadomość o pozytywnym wyniku testu na obecność koronawirusa u jednego z Azotowców. Zawodnik powołany na kadrę miał wykonane badania wraz z trójką innych kadrowiczów, u których wynik był negatywny. Jednocześnie klub zdecydował o przeprowadzeniu testów u tych zawodników i trenerów, którzy nie przechodzili jeszcze choroby. Cała piątka graczy – Paweł Podsiadło, Antoni Łangowski, Łukasz Rogulski, Andrii Akimenko, Andraz Velkavrh oraz sztab szkoleniowy (trenerzy i masażyści) – miała ujemne wyniki – informuje klub z Puław.
– Komisarz Ligi podjął decyzję o niedopuszczeniu niemal wszystkich badanych do meczu, utrzymując, że testy wykonane przez klub nie są dla Superligi wiążące. Wyjątek uczyniono jedynie dla trenera Larsa Walthera, który jako jedyny mógł prowadzić mocno okrojony zespół z ławki trenerskiej. Nikt jednak nie chciał słyszeć o przełożeniu spotkania, mimo iż klub z Puław prosił o takie rozwiązanie. Warto dodać, że nie tak dawno w podobnych sytuacjach Superliga odwołała spotkanie Azotów Puławy, gdy na kilka godzin przed meczem w Głogowie okazało się, że u gracza Chrobrego wykryto koronawirusa. Dlaczego nie zrobiono tego i tym razem? – czytamy dalej na klubowym portalu Azotów.
Mimo dużych osłabień gospodarze i tak walczyli dzielnie. Zaczęło się od wyniku 0:3, a w 14 minucie było już 2:5. Niedługo później na tablicy wyników pojawił się jednak remis po sześć. Niestety, ostatnie 10 minut pierwszej odsłony to lepsza postawa gości, którzy ten fragment wygrali 6:2 i na przerwę schodzili przy prowadzeniu 12:8.
Po zmianie stron Górnik trzymał rywali na dystans i wydawało się, że nie będzie miał problemów ze zdobyciem wszystkich punktów. Tymczasem na kwadrans przed końcowym gwizdkiem puławianie ruszyli do odrabiania strat. Cztery bramki z rzędu spowodowały, że znowu zawody były na styku. W końcówce Michał Jurecki wyrównał na 20:20. Niestety, ostatnie słowo należało do rywali. Łukasz Gogola pokonał Wadima Bogdanova i zapewnił swojej drużynie cenne zwycięstwo.
Azoty Puławy – Górnik Zabrze 20:21 (8:12)
Azoty: Bogdanov, Zembrzycki, Borucki – Jurecki 6, Bachko 3, Szyba 3, Dawydzik 2, Seroka 2, Jarosiewicz 2, Kowalczyk 1, Gumiński 1, Adamczuk.
Górnik: Galia, Skrzyniarz – Tomczak 6, Czuwara 4, Gogola 4, Bis 2, Łyżwa 2, Bondzior 1, Kondratiuk 1, Dutkowski 1, Daćko, Bushkou, Gliński, Adamuszek.