W spotkaniu półfinałowym PGNiG Pucharu Polski Azoty Puławy zmierzą się na wyjeździe z Orlen Wisłą Płock. Pierwszy gwizdek w środę o godz. 18.
Przed puławianami jeszcze jedno, być może najważniejsze wydarzenie tego sezonu. Po sobotniej wygranej nad Górnikiem Zabrze po rzutach karnych 4:3 przyszedł czas na stawienie czoła największemu wyzwaniu tej wiosny. Będzie nim starcie w Pucharze Polski z aktualnym wicemistrzem Polski Orlen Wisłą.
– Wiedzieliśmy już od ponad miesiąca, że bez względu na wynik mamy brązowy medal. Chcieliśmy, żeby nie było wątpliwości, kto to trzecie miejsce wywalczył. Sprawy wywalczenia krążka nie chcieliśmy odkładać do ostatniego spotkania z Górnikiem. Tak było w ubiegłym sezonie i wszyscy wiemy, ile wtedy nas to kosztowało. Nie było zbyt dużo czasu na świętowanie, już w środę gramy z Płockiem – mówi trener Azotów Robert Lis.
Rywalizację w PGNiG Pucharze Polski Azoty w obecnym sezonie rozpoczęły od 1/16 finału. Na wyjeździe zmierzyły się z Górnikiem Zabrze. Tamto spotkanie wygrały bez najmniejszych problemów 31:18. W kolejnej rundzie ponownie wystąpiły w hali przeciwnika. Tym razem podopieczni trenera Lisa pojechali do Kwidzyna. Po ciekawym meczu pokonali miejscowy MMTS 32:26. W ćwierćfinale to już Azoty były gospodarzem. Do Puław przyjechał rewelacyjnie spisujący się wiosną Piotrkowianin Piotrków Trybunalski. W starciu barci Jureckich lepszy okazał się Michał, rozgrywający puławian, który pokonał Bartosza, trenera w ekipie gości, 30:24.
Płocczanie dołączyli do pucharowych rozgrywek dopiero na etapie ćwierćfinału. To decyzja Związku Piłki Ręcznej w Polsce, który dał „fory” zespołom reprezentującym nasz kraj w europejskich pucharach. W bardziej komfortowej sytuacji był mistrz Polski i obrońca PGNiG Pucharu Polski Łomża Vive Kielce, który przystąpił do gry dopiero w półfinale. Kielczanie okazali się lepsi od Energa MKS Kalisz 37:22 i od ponad miesiąca czekają na rywala w półfinale. Z kolei płocczanie na etapie ćwierćfinału ograli Grupę Azoty Unia Tarnów 31:27. Rozmiary zwycięstwa nie rzucają na kolana, tym bardziej, że po pierwszej połowie goście z Płocka prowadzili skromnie 15:14.
W półfinale Azoty nie mają nic do stracenia. – To jest tylko jeden mecz i wszystko się może zdarzyć. Na pewno nie jesteśmy faworytem półfinału, może to i dobrze. Chcemy jednak rozegrać dobre zawody, a zobaczymy, co z tego wyjdzie – zapowiada puławski szkoleniowiec.