(fot. GRZEGORZ SIEROCKI/KS AZOTY PUŁAWY)
W środę o godzinie 18.30 Azoty Puławy rozegrają mecz rewanżowy półfinału mistrzostw Polski z Orlen Wisłą Płock. W niedzielę w Puławach lepsi okazali się płocczanie wygrywając 29:26
Przed puławianami bardzo trudne zadanie: odrobienie trzech bramek z pierwszego meczu. Gdyby Azotom przyszło mierzyć się z niższej klasy przeciwnikiem kibice z pewnością mogli być bardziej spokojni. Tymczasem na drodze do wielkiego finału, jeśli uda się awansować to historycznego, stają aktualni wicemistrzowie kraju. Sytuacji nie ułatwia wynik z pierwszego meczu. W nim minimalnie lepsi okazali się szczypiorniści z Płocka. Na porażkę brązowych medalistów kraju znaczący wpływ miała duża ilość własnych błędów. – W spotkaniu o tak wysoką stawkę i z takiej klasy przeciwnikiem ich popełnianie powinniśmy ograniczyć do minimum, najlepiej do zera – mówi szkoleniowiec puławian Marcin Kurowski. – Mimo to z wyniku pierwszego meczu możemy być umiarkowanie zadowoleni. Przegraliśmy różnicą trzech bramek, co jeszcze nie zamyka nam drogi awansu.
Bliżej finału są jednak „Nafciarze”, którzy w występie przed swoimi kibicami będą chcieli udowodnić, że na niego zasłużyli. Od trzech lat na półfinałowej drodze Azotów stają właśnie zawodnicy Orlenu. Jak do tej pory puławianom nie udało się sprawić niespodzianki i wyeliminować utytułowanego rywala. Także tym razem o sprawienie niespodzianki, a nawet sensacji, będzie bardzo trudno. Tym bardziej, że podopieczni trenera Piotra Przybeckiego w obecnych rozgrywkach nie zwykli przegrywać. W 26 ligowych grach tylko trzykrotnie schodzili do szatni pokonani: dwukrotnie przez mistrza Polski Vive Tauron Kielce i raz, dość sensacyjnie, przez Piotrkowianina Piotrków Trybunalski. Presja awansu, i to w wielkim stylu, do finału MP jest w Płocku bardzo duża. I tutaj puławianie mogą upatrywać cienia swojej szansy. – To Orlen Wisła musi zagrać w finale, my możemy – przekonuje rozgrywający Azotów Bartosz Kowalczyk. – Musimy jednak wyeliminować własne błędy. Przekonaliśmy się, że z Orlen Wisłą trzeba grać konsekwentnie i do pewnej pozycji rzutowej. Jakakolwiek strata piłki, czy inne złe zagranie, natychmiast jest wykorzystywane przez doświadczonego rywala.
Drużyna trenera Marcina Kurowskiego nie ma nic do stracenia. – Trzy bramki w piłce ręcznej to niewiele. Na pewno nie spuścimy głowy i nie oddamy meczu bez walki. Z każdym kolejnym sezonem zespół nabiera doświadczenia i rywalizacja z Orlen Wisłą też będzie procentować w przyszłości – zapewnia opiekun Azotów.
Środowy półfinał pokaże Canal + Sport. Początek transmisji o 18.15.