W spotkaniu przedostatniej kolejki Azoty Puławy pokonały Sandra Spa Pogoń Szczecin 35:24. Mecz po raz pierwszy w sezonie obejrzeli z trybun kibice puławskiej drużyny. Fani zespołu mogli być w pełni usatysfakcjonowani.
Gospodarze mieli do wykonania konkretne zadanie – zainkasować komplet punktów i spokojnie przygotowywać się do decydującej potyczki Zabrzu z Górnikiem, która odbędzie się w ostatniej serii spotkań.
Losy rywalizacji rozstrzygnęły się już po 30 minutach gry. Choć trzeba przyznać, że początek meczu należał do gości. Przyjezdni rozpoczęli od prowadzenia 2:0. Na pierwszego gola kibice Azotów czekali do czwartej minuty. Wtedy do bramki Pogoni trafił obrotowy Łukasz Rogulski. Zespoły grały bramka za bramkę. W ósmej minucie Rogulski ponownie celnie przymierzył i na tablicy wyników był remis 3:3. Chwilę później rozgrywający przyjezdnych Łukasz Gierak doprowadził do wyniku 5:5.
Od 12 minuty rozpoczęła się ucieczka miejscowych. Siedem goli z rzędu puławian sprawiło, że było już 12:7. Przez kolejne minuty nadal trwała dominacja zespołu trenera Roberta Lisa. Szczecinianie nie mogli znaleźć recepty na dobrze spisującą się puławską defensywę i będącego w formie bramkarza Mateusza Zembrzyckiego. W zespole Azotów trudno było się dopatrzeć mankamentów. Atak pozycyjny kończył się trafieniami Dawida Dawydzika, Michała Jureckiego, Rafała Przybylskiego. W grze z kontry nie mylił się snajper gospodarzy Andrii Akimenko. Przyjezdni odbijali się od obrony miejscowych niczym od ściany. Dość powiedzieć, że w pierwszej części szczecinianie zanotowali aż 12 strat. Pierwsza odsłona zakończyła się wygraną gospodarzy 20:7.
Dominacja miejscowych trwała po przerwie. W 33 min po indywidualnej akcji na 22:7 trafił Paweł Podsiadło. W kolejnej akcji rozgrywający podwyższył (23:7). W 40 min przewaga Azotów zmalała jednak do 11 trafień (25:14).
Wysokie prowadzenie momentami usypiało gospodarzy sprawiając trudność w utrzymaniu koncentracji. Goście zaczęli lepiej bronić, wykazywali się też lepszą skutecznością. Prowadzenie zaczęło topnieć. Nic dziwnego, że w 43 min trener Lis skorzystał z przerwy w grze. Na 10 minut przed końcem zaliczka puławian wynosiła tylko 10 goli (29:19). Piotr Rybski zmniejszył straty do dziewięciu (30:21). W odpowiedzi bramkarza Pogoni Mateusza Gawrysia pokonali Antoni Łangowski i Rafał Przybylski. Tym samym gospodarze znowu powrócili do 11 goli zaliczki – 32:21. Spotkanie zakończyło się wygraną Azotów 35:24.
Puławianie będą teraz czekać na środowe spotkanie Chrobrego Głogów z Górnikiem Zabrze. Jeśli zabrzanie zgodnie z planem zgraną w Głogowie trzy punkty zbliżą się na jeden do zajmujących trzecią lokatę Azotów. Przy takim scenariuszu losy brązowego medalu rozstrzygną się w bezpośrednim starciu puławian z Górnikiem. W przypadku niespodzianki w postaci wygranej Chrobrego, zaplanowane na 5 czerwca starcie Azotów w Zabrzu nie będzie już miało żadnego znaczenia.
Azoty Puławy – Sandra Spa Pogoń Szczecin 35:24 (20:7)
Azoty: Zembrzycki, Borucki – Akimenko 6, Łangowski 4, Podsiadło 5, Przybylski 5, Jurecki 2, Szyba, Rogulski 2, Kowalczyk 3, Dawydzik 6, Gumiński 1, Seroka, Jarosiewicz 1. Kary: 8 minut.
Sandra Spa Pogoń: Gawryś, Andrysiak – Telenga 3, Krok, Wąsowski 2, Gierak 3, Krupa, Bosy 1, Biernacki 4, Krysiak 4, Matuszak 2, Rybski 5, Fedeńczak. Kary: 12 minut.