Puławianie do przerwy postawili bardzo trudne warunki wicemistrzom Polski, ale o drugiej połowie podopieczni trenera Daniela Waszkiewicza z pewnością będą chcieli jak najszybciej zapomnieć
Gospodarze wyszli na samym początku meczu na prowadzenie, ale puławianie zdołali szybko odpowiedzieć i po golu Panicia w trzeciej minucie było 2:2. Później kibice w Płocku oglądali bardzo zacięte widowisko. Co prawda za każdym razem na prowadzenie wychodzili Wiślacy, ale puławianie nadrabiali straty. Jednak w 11 minucie gospodarze wygrywali 8:5 i wydawało się, że mogą „odjechać” ekipie z Puław.
Na szczęście Azoty nie pozwoliły rywalom na zwiększenie przewagi i zaczęły ją sukcesywnie niwelować. I w 27 minucie Podsiadło trafił do siatki wicemistrzów kraju i tym samym wyprowadził swój zespół na pierwsze w tym starciu prowadzenie. W końcówce Wisła jednak zdołała odrobić stratę jednej bramki i oba zespoły na przerwę zeszły remisując 15:15.
Ci, którzy oczekiwali, że druga odsłona spotkania będzie równie emocjonująca srogo się zawiedli. W drugich 30 minutach na parkiecie niepodzielnie rządzi już tylko gospodarze. Natomiast Azoty zagrały bardzo słabo w ataku – zdobywając tylko siedem bramek po przerwie nie było szans na korzystny rezultat. W efekcie kolejny raz puławianie musieli uznać wyższość ekipy z Płocka przegrywając 21:31.
Orlen Wisła Płock – Azoty-Puławy 31:21 (15:15)
Orlen: Wichary, Morawski – Racotea 5, Daszek 4, Źabić 4, de Toledo 4, T. Gębala 3, Mihić 3, Duarte 2, Ghionea 2, Ivić 1, Obradović 1, Piechowski 1, Tarabochia 1, M. Gębala, Krajewski
Azoty: Bogdanov, Koshovy – Podsiadło 6, Seroka 5, Skrabania 3, Masłowski 2, Gumiński 1, Jurecki 1, Panić 1, Prce 1, Titow 1, Ostroushko, Grzelak