(fot. MKS PADWA ZAMOŚĆ)
MKS Padwa Zamość rozbiła Zagłębie Sosnowiec aż 46:20. Już po pierwszej połowie gospodarze mieli w zapasie aż 15 bramek.
Chyba niewielu było takich, którzy bezbłędnie wytypowali wynik spotkania zespołu prowadzonego przez trenera Marcina Czerwonkę.
– Zagłębie to beniaminek ale tylko z nazwy. W jego kadrze występują doświadczeni zawodnicy, niektórzy mają sportową przeszłość w najwyższej lidze w kraju – mówił przed spotkaniem trener MKS Padwa.
Od pierwszego gwizdka zespołem dominującym byli zamościanie. W piątej minucie Konrad Bajwoluk trafił na 4:1. Po kwadransie miejscowi prowadzili już 13:4. Cztery minuty przed końcem pierwszej połowy po dwóch kolejnych bramkach Łukasza Szymańskiego MKS Padwa deklasowała Zagłębie 22:7. Z zaliczką 15 goli gospodarze schodzili do szatni (25:10).
Po zmianie stron trwała dominacja miejscowych. Szymon Fugiel i spółka miażdżyli przeciwnika. W 37 min było 30:10, a w 53 min przewaga Pady wynosiła już 23 bramki (41:18). Mecz zakończył się pogromem Zagłębia Sosnowiec 46:20.
– Cieszymy się z tak okazałej wygranej. Przed spotkaniem analizowali grę rywala w spotkaniach z MTS Chrzanów i z Viretem Zawiercie. Ta drużyna prezentowała się w nich bardzo dobrze, była wymagającym przeciwnikiem. Natomiast przeciwko nam rozegrała katastrofalne spotkanie. Nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na zbyt wiele i na jego tle wypadliśmy bardzo dobrze. Mimo to jestem daleki od zachwycania się tym, co zrobiliśmy. Dobrze wykonaliśmy swoją pracę. Dawno nie było takiego meczu w naszej hali w którym od początku do końca nie byłbym tak spokojny o wynik. Podczas przerw na żądanie dbałem tylko o to aby koncentracja naszych zawodników była na takim samym poziomie przez cały mecz – mówi szkoleniowiec Padwy.
MKS Padwa Zamość – MUKS Zagłębie ZSO 14 Sosnowiec 46:20 (25:10)
MKS Padwa: Procho, Proć, Wnuk – Szymański 10, Puszkarski 9, Skiba 4, Obydź 4, Bajwoluk 4, Mchawrab 4, T. Fugiel 2, Adamczuk 2, Sz. Fugiel 2, Kłoda 2, Sałach 2, Małecki 1, Mehdizadeh. Kary: 4 minuty.