Awansując do strefy medalowej Azoty Puławy nareszcie pokazały swój niemały potencjał
Eliminując Górnika Zabrze puławski klub po raz trzeci z rzędu awansował do strefy medalowej mistrzostw Polski. Ten rywal wyraźnie nie leży Azotom, bo sobotnie zwycięstwo było drugim z rzędu po serii sześciu porażek.
Zespół prowadzony przez trenera Ryszarda Skutnika zaimponował niezwykłą walecznością, odrabiając aż osiem bramek straty z pierwszej połowy i ostatecznie zwyciężając różnicą sześciu trafień. Było to najciekawsze i najbardziej emocjonujące widowisko jakie obejrzeli puławscy kibice w ostatnich latach.
Nic dziwnego, że po końcowej syrenie szkoleniowiec pofrunął pod sufit hali podrzucany przez uszczęśliwionych zawodników.
Osoba trenera miała znaczący wkład w dotychczasowy wyniki graczy z Puław. Skutnik objął zespół po siedmiu kolejkach, kiedy puławianie mieli zaledwie dwa punkty na koncie.
– Zdecydowaliśmy się na krajowego trenera. Ryszard Skutnik to dobry fachowiec – argumentował decyzję prezes Jerzy Witaszek. Dragan Markovic, doświadczony szkoleniowiec z Bośni i Hercegowiny wyraźnie nie radził sobie w realiach polskiej ekstraklasy. Jak się okazało wybór Skutnika było strzałem w dziesiątkę. Pod jego wodzą Azotom przybyły aż 22 "oczka”.
Skutnik szybko przekonał zespół do swoich metod treningowych. Rozbudził w zawodnikach ducha walki i zmusił do ciężkiej pracy na treningach. Spokój i opanowanie byłego trenera m.in. Stali Mielec udzieliły się zawodnikom. Przykład znakomitej współpracy mieliśmy w meczach z Górnikiem.
Szóste miejsce Azotów po sezonie zasadniczym były lokatą poniżej oczekiwań. Wiele porażek na początku rozgrywek i nerwowa pogoń za miejscami gwarantującymi udział w play-off w późniejszym okresie zaskoczyły in minus. Mało kto się spodziewał, że tak doświadczona drużyna wpadnie w głęboki dołek formy. Jednak awans do najlepszej czwórki w pełni wynagrodził początkowe niepowodzenia. Dodajmy, że realnie oceniając potencjał klubów naszej ekstraklasy tu jest właśnie miejsce puławian.
Zawodnicy wykonali plan minimum postawiony przez sponsora strategicznego Grupę Azoty Zakłady Azotowe S.A. Dlatego całkiem zrozumiałe jest, że drużynę czeka nagroda finansowa. Co dalej? – Podejmiemy walkę w półfinale, choć gramy z wicemistrzem Polski Orlen Wisłą Płock. Realnie w naszym zasięgu będzie jednak ekipa, która zagra o trzecie miejsce – mówi Skutnik.
– Do trzech razy sztuka. Nie udało się z Kwidzynem, a rok temu z Zabrzem. Najwyższy czas na pierwszy w historii medal dla Azotów – dodaje skrzydłowy Przemysław Krajewski.