ROZMOWA z Ryszardem Skutnikiem, trenerem piłkarzy ręcznych Azotów Puławy, brązowych medalistów mistrzostw Polski
• Za nami drugi pański sezon w Puławach i drugi medal. Jest pan chyba zadowolony?
– Nie ma powodów, aby było inaczej. Przed ligą postawiliśmy sobie ambitny plan obrony brązowego medalu. Zadanie to udało nam się wspólnie zrealizować.
• Nie było jednak łatwo, tak naprawdę przebudziliście się po czwartym meczu w Kwidzynie. Pamiętajmy także, że dwa mecze z pięciu kończyły się dogrywką…
– Od początku rywalizacji z MMTS Kwidzyn byliśmy jej faworytem. Naszą batalię o brąz powinniśmy zakończyć już na parkiecie w Kwidzynie. O tym jaka naprawdę różnica dzieliła oba zespoły przekonaliśmy się w piątym, decydującym spotkaniu. Po 40 minutach wygrywaliśmy różnicą już 13 goli. Taki wynik mówi sam za siebie. W dwumeczu w Kwidzynie problemem było sędziowanie, które budziło wiele zastrzeżeń. Już wówczas mogliśmy zdobyć brązowe medale. Wykonaliśmy dobrze swoją pracę.
• Z obecnym zespołem Azotów można było osiągnąć jeszcze więcej w polskiej lidze, na przykład awansować do finału MP?
– Trudno teraz zastanawiać się, co by było, gdyby… W półfinale mierzyliśmy się mocnym, ale przede wszystkim ogranym w Lidze Mistrzów zespołem Orlen Wisły Płock. Doszły jeszcze kontuzje w naszym zespole i choć walczyliśmy, nie udało się. Na pewno tanio skóry nie sprzedaliśmy. Drużyna zebrała bogaty bagaż doświadczeń, które będą procentować.
• Odpadnięcie już po jednej rundzie z Pucharu EHF oraz nie zakwalifikowanie się do Final Four Pucharu Polski to z pewnością cienie na pańskiej pracy w obecnym sezonie.
– Dlatego, jeśli zarząd puławskiego klubu nie jest zadowolony, to... niech mnie zwolni. Pracuję w Azotach już półtora roku. W poprzednim sezonie wyciągnąłem drużynę z dna tabeli. Najpierw opuściliśmy strefę spadkową, następnie awansowaliśmy do play-off zajmując szóste miejsce. W końcu, po raz pierwszy w historii klubu, zdobyliśmy medal mistrzostw Polski. W tym roku po sezonie zasadniczym uzbieraliśmy aż 33 punkty, co jest rekordem Azotów w superlidze i, co najważniejsze, obroniliśmy trofeum.
• Przed meczami numer trzy i cztery mówił pan, że odchodzi z Azotów. To prawda?
– Mam propozycję z innego klubu superligi. Cierpliwie czekam, co przyniesie rozmowa z władzami Azotów. Sprawa powinna wyjaśnić się do środy. Chciałbym zostać w Puławach, ale zobaczę, jaką ofertę współpracy zaproponują mi władze klubu. Dobrze mi się tu pracuje, z zarządem i prezesem Jerzym Witaszkiem dogadujemy się. Spokojnie można z tą drużyną jeszcze trochę podziałać.
• Czego potrzeba zespołowi, aby grał jeszcze lepiej?
– Konieczne są małe korekty. Klub szuka bramkarza oraz obrotowego i to jest właściwa polityka kadrowa na obecnym etapie rozwoju drużyny.
• Mówi się o bramkarzu Walentynie Koszowym z Motoru Zaporoże oraz Igorze Żabiciu, który nie tak dawno był zawodnikiem Śląska Wrocław. Co pan o nich sądzi?
– Pierwszego nie znam. Natomiast obrotowy takiego pokroju mile byłby widziany.