Szczypiorniści Azotów jechali do Lublina, aby zrewanżować się rywalom za porażkę w PGNiG Pucharze Polski. I w pełni im się to udało. Puławianie pokonali tamtejsze Zagłębie aż 32:23.
Goście rzucili trzy pierwsze bramki. Później do pracy wzięli się także „Miedziowi”. Efekt? Szybko na tablicy wyników pojawił się remis 4:4. W kolejnych fragmentach trwała wyrównana walka, ale Azoty znowu zaczęły uciekać rywalom. Dzięki temu w 23 minucie było już 11:6 dla drużyny prowadzonej tym razem przez Michała Skórskiego. Drugi trener zastępował chorego Larsa Walthera.
W końcówce pierwszej odsłony ekipa z Puław jeszcze powiększyła przewagę. I ostatecznie schodziła do przerwy z solidną zaliczką sześciu bramek. (17:11).
Druga połowa? Wystarczyły cztery minuty, a już zrobiło się 20:8. I trudno było przypuszczać, że Zagłębie będzie jeszcze w stanie odrobić tak duże straty. Przyjezdni nie pozwalali przeciwnikom zbliżyć się do siebie i cały czas trzymali ich na dystans. Na pewno pomagała w tym świetna postawa Vadima Bogdanowa. Bramkarz Azotów w całym meczu bronił z 45 procentową skutecznością. I ostatecznie bez większych problemów goście dowieźli pewną wygraną do końcowego gwizdka.
– Lubin to trudny teren i każdemu gra się tu ciężko. My zagraliśmy w końcu mecz, w którym nie było zbyt dużych przestojów. A to zdarzało nam się często w poprzednich spotkaniach. Tym razem zagraliśmy konsekwentnie i to w każdej akcji. Bardzo dobrze spisaliśmy się też w obronie, gdzie mieliśmy też duże wsparcie ze strony bramkarzy. To był klucz do sukcesu – ocenia na klubowym portalu Rafał Przybylski.
Zagłębie Lubin – Azoty Puławy 23:32 (11:17)
Zagłębie: Schodowski, Bartosik – Stankiewicz 3, Drobiecki 3, Netz 2, Moryń 2, Pietruszko 2, Marciniak 2, Bogacz 2, Adamski 2, Chychykało 2, Gębala 1, Sroczyk 1, Kupiec 1, Pawlaczyk, Hajnos.
Azoty: Bogdanov, Zembrzycki, Borucki – Jurecki 7, Akimenko 6, Przybylski 3, Szyba 3, Rogulski 3, Łangowski 2, Kowalczyk 2, Dawydzik 2, Jarosiewicz 2, Podsiadło 1, Seroka 1, Gumiński.