ROZMOWA Z Weroniką Gawlik, bramkarką MKS Selgros Lublin
- Zgadza się. Obecnie jestem w połowie drogi, bo po trzech miesiącach pracy czekają mnie jeszcze trzy kolejne. W najbardziej optymistycznym wariancie wróciłabym do gry w okolicach października. Na razie jestem jednak cierpliwa i krok po kroku wracam do zdrowia.
• To była pierwsza tak poważna kontuzja w karierze?
- Szczerze mówiąc 10 lat temu, jeszcze jak byłam juniorką, doznałam podobnej kontuzji, tyle że drugiego kolana. Również przeszłam rekonstrukcję więzadeł krzyżowych, więc bogatsza o to doświadczenie podchodzę do tej sytuacji z większym spokojem. Wtedy wszystko się udało i mam nadzieję, że teraz będzie podobnie.
• Trudno będzie zastąpić w zespole Alinę Wojtas i Małgorzatę Majerek?
- Poprzedni rok był dla nas bogaty w wiele nowych sytuacji. Coraz więcej dziewczyn zaczęło występować w reprezentacji. Miałyśmy też okazję zagrać w Lidze Mistrzów. Teraz chciałybyśmy zrobić kolejny krok do przodu. Na pewno pojawią się momenty, w których będzie nam brakowało Ali i Gosi. Jest jednak sporo dziewczyn, które mogą wziąć odpowiedzialność na swoje barki. Wróciły przecież Krista Repelewska, czy Agnieszka Kocela, a do tego klub pozyskał również dwie Brazylijki. Trzeba też pamiętać, że to naturalna kolej rzeczy. Młodsze piłkarki muszą po prostu czekać na swoją szansę. Tak, jak Alina Wojtas musiała czekać, kiedy w Lublinie występowała Izabela Puchacz. Dlatego wierzę, że jakoś sobie poradzimy.
• Jak pani ocenia pozyskane Brazylijki?
- To na pewno ciekawe zawodniczki. Nie mogłam uczestniczyć w pierwszym spotkaniu zespołu, bo obecnie przebywam na kursie trenerskim w Warszawie, ale znam jedną z nich - Jessicę Quintino. I jeżeli kłopoty ze zdrowiem ma już za sobą powinna okazać się wzmocnieniem. Jej rodaczka doczekała się powołania do pierwszej reprezentacji, więc to też musi o czymś świadczyć.
• Celem na ten sezon jest chociażby wyjście z grupy w Lidze Mistrzyń. Jesteście w stanie zrealizować ten plan?
- Łatwo nie będzie, bo mamy silnych rywali, ale z drugiej strony zmieniły się przepisy i do dalszej fazy awansują trzy drużyny. Jeżeli pokażemy się z dobrej strony, zwłaszcza przed własną publicznością, to mamy szansę. Liczyłam sobie wszystko i wychodzi, że przy optymistycznym wariancie zdążę zagrać jeszcze w fazie grupowej. Najlepiej byłoby jednak, gdyby koleżanki awansowały dalej. Wówczas moje szansę na występ w kolejnej edycji Ligi Mistrzyń rosną.
• Układ sił w PGNiG Superlidze może się zmienić, czy wszystko zostanie po staremu?
- Nie spodziewałabym się większych zmian w górnej połowie tabeli. Awansował Tczew i przeprowadził kilka ciekawych transferów, ale nadal w lidze powinny rządzić: Vistal, Zagłębie i mam nadzieję, że my.