ROZMOWA Z Draganem Markoviciem, trenerem piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
- Trenujemy w okrojonym składzie, z różnych powodów brakuje jeszcze sześciu zawodników. Atmosfera w zespole jest bardzo dobra. Z tego co już zauważyłem, zawodnicy są bardzo ambitni, solidnie przykładają się do treningów, nikt się nie oszczędza. To dopiero początek naszej wspólnej pracy. Przed nami jeszcze wiele wspólnych chwil i dużo do zrobienia.
• Dlaczego zdecydował się pan właśnie na pracę w puławskim zespole?
- Azoty są bardzo ciekawym i rozwojowym klubem. Oferta współpracy, którą przedstawił mi prezes Jerzy Witaszek była ciekawa. Ponadto, w kadrze są ciekawi i wartościowi gracze. Wymieńmy choćby kilku reprezentantów: Rosji - Wadima Bogdanowa, czy Czech - Jana Sobola. Nie możemy zapominać również o kadrowiczach z Polski, np. Piotrze Masłowskim.
• Widział pan Azoty w starciu półfinałowym z mistrzem Polski Vive Targi Kielce. Od tego czasu odeszło aż sześciu piłkarzy, a pojawili nowi: bramkarz Sebastian Zapora oraz pańscy rodacy: rozgrywający Kosta Savic i Nicola Prce. Drużyna będzie silniejsza kadrowo?
- Kosta i Nicola to bardzo doświadczeni rozgrywający i bardzo cieszę się, że zostali zawodnikami puławskiego klubu. Liczę na dobrą współpracę i mam nadzieję, że szybko wkomponują się do składu Azotów. Na początku naszej pracy w okresie przygotowawczym trudno ocenić, czy personalnie będziemy mocniejsi niż w ostatnim sezonie. Naszą siłą powinien być zgrany zespół. Mecze kontrolne i turnieje, a także kilka spotkań w lidze pokażą na jakim poziomie będziemy się prezentowali.
• Z Bośnią i Hercegowiną awansował pan do finałów mistrzostw świata w Katarze. Czy możemy liczyć na pierwszy, historyczny medal Azotów w mistrzostwach Polski?
- Nie chcę, już na początku, składać żadnych obietnic. Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że o takim zadaniu rozmawialiśmy z prezesem Jerzym Witaszkiem, kiedy omawialiśmy cele i zadania dla zespołu. Byśmy mogli w maju przyszłego roku cieszyć się z końcowego triumfu, teraz czeka nas dużo pracy. Dołożymy wszelkich starań, aby znaleźć się na podium MP.
• Nie uważa Pan, że trudno będzie przeciwstawić się dominacji duetu: Vive Targi Kielce - Orlen Wisła Płock, czyli mistrzowi i wicemistrzowi Polski?
- Jednak takie szanse zawsze istnieją. Pamiętajmy, że oba zespoły są bardzo doświadczone, z dużym potencjałem kadrowym. Do walki o medalowe pozycje zapewne włączą się także Górnik Zabrze i Chrobry Głogów, które również się wzmacniają. Jeśli Azotom udałoby się awansować aż do finału, byłaby to dużego kalibru niespodzianka. To jest tylko sport i taki scenariusz też trzeba brać pod uwagę.
• Doskonale zna pan ligę na Bałkanach i 1. Bundesligę. Jak ocenia pan poziom sportowy i organizacyjny polskiej superligi?
- Coś więcej i konkretniej będę mógł powiedzieć za pół roku. Jedno jest pewne: polska liga jest bardzo wysoko oceniana w Niemczech. Wasi reprezentanci dali tego przykład w barażu do mistrzostw świata w Katarze, eliminując właśnie zachodnich sąsiadów.
• Ostatnio było głośno o Niemcach, w związku z przyznaniem im dzikiej karty, kosztem Australii, uprawniającej do gry w MŚ w Katarze. Co pan sądzi o decyzji IHF?
- Australia się odwołała i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Poza tym, takie rozstrzygnięcie to sprawa polityczna i nie chciałbym dalej tego komentować.
• Jakie cele stawia pan sobie i drużynie Azotów w europejskich pucharach?
- Zobaczmy, co przyniesie nam losowanie. W tych rozgrywkach, wbrew wielu opiniom, rywalizuje wiele silnych zespołów. Mimo to, będziemy chcieli zajść jak najdalej - aż do finału. Dobrze byłoby poprawić ostatni wynik, kiedy to Azoty zagrały w półfinale.
• Doświadczenie z 1. Bundesligi i reprezentacji Bośni i Hercegowiny zapewne zaprocentuje w pracy z Azotami. Piłkarze mogą spodziewać się nowości w grze?
- W światowej piłce ręcznej jestem już 20 lat. Będę chciał przekazać zawodnikom przede wszystkim wolę walki o jak najlepszy wynik. Myślę, że moja znajomość piłki ręcznej będzie bardzo przydatna w pracy w Puławach.
• Przed Azotami, w sierpniu, dwa silnie obsadzone międzynarodowe turnieje, w Bośni i Hercegowinie. Na przeciwników nie możecie narzekać?
- Pierwszy zagramy w miejscowości Struga. Tam zmierzymy się z Metalurgiem Skopje, Vardarem Skopje, Dymanem Mińsk i Mieszkiem Brześć. Przyjadą również zespoły z Grecji i Francji. Po zakończeniu rywalizacji w Macedonii, przeniesiemy się do Doboju, w Bośni i Hercegowinie. Weźmiemy udział w turnieju, który ma długą historie, bo rozgrywany jest już od 1970 roku. Oprócz gospodarzy Slogi Doboj, zagrają również reprezentacje Iranu i Tunezji, Tatran Presov, Borac Banialuka i Besiktas Stambuł.
• Jak się panu podoba Polska, góry, Puławy?
- Nie było za wiele czasu, aby podziwiać okolicę. Krajobraz waszego kraju bardzo przypomina mi rodzinną Bośnię i Hercegowiną. Jedynym wyjątkiem mogą być temperatury, tutaj, na razie, jest nieco chłodniej. Puławy to spokojne miasto i piękne okolice. Mam nadzieję, że będzie mi się w nim mieszkało mile i przyjemnie.
• Smakuje panu polska kuchnia, ma pan już ulubione danie?
- Jestem tutaj dopiero tydzień. Nie miałem jeszcze okazji skosztować wszystkich specjałów. Z obecnego menu, najlepiej smakują mi golonka i szarlotka.