Niezbyt pomyślne wieści dobiegają z obozu szczypiornistów Azotów Puławy. Po trzech tygodniach ciężkiej pracy, pojawiły się pierwsze poważne kontuzje. Na urazy zaczęli narzekać, i nie trenowali, Maciej Stęczniewski, Maciej Sieczkowski i Dimitrij Afanasjew.
Pierwszy złamał jedną z kości stopy. – To już kolejny uraz, wcześniej miałem złamaną inną kość – relacjonuje Lasoń. – Założono mi but ortopedyczny, nie uczestniczę w treningach. Czeka mnie, co najmniej, sześć tygodni przerwy.
Niezwykle trudna, ale też dość zaskakująca, jest kontuzja Olega Siemionowa. Rozgrywającemu z Białorusi przytrafił się... miejscowy paraliż prawego przedramienia. Szczypiornista ma kłopoty z czuciem w palcach, boli go także nadgarstek.
– Oleg był trzy dni w domu, skąd wrócił i poinformował co mu się stało. Obecnie przechodzi rehabilitację, bierze leki. Gdy go widziałem przed weekendem, mógł już poruszać trzema palcami. Są jeszcze problemy z drętwiejącym nadgarstkiem. Po tym, co widzimy, jego stan zdrowia jednak polepsza się – relacjonuje prezes Azotów Jerzy Witaszek.
Puławianie zakończyli pierwszy etap przygotowań. I to właśnie w nadmiernych obciążeniach niektórzy upatrują obecnego stanu zdrowotnego szczypiornistów. – Zupełnie się z tym nie zgadzam – ucina wszelkie spekulacje sternik klubu.
– Wręcz przeciwnie. Mam spore pretensje do trenera Bogdana Kowalczyka, że zszedł z obciążeń podczas treningów, rezygnując także z obozu w górach.
W takim razie jak wytłumaczyć pojawiające się urazy? – Przypadki Stęczniewskiego, Sieczkowskiego i Afanasjewa, to zdarzenia incydentalne, po których przerwa w zajęciach trwała jeden, dwa dni. Takie urazy się zdarzają, to normalne. Kontuzji Siemionowa nie możemy tłumaczyć obciążeniami. Piłkarz pojechał do rodziny, będąc zdrowym, a wrócił z bolącą ręką.
Tak się czasami zdarza. Natomiast najpoważniejszą sprawą jest przypadek Lasonia. Piłkarz nie wykonał zaleceń trenera i nie rehabilitował się od czerwca. Nie wzmocnił mięśni stopy po poprzednich urazach, stąd kolejna złamana kość – wyjaśnia prezes.
– Przez ponad miesiąc rehabilitowałem się w Lublinie – tłumaczy szczypiornista, który w poniedziałek przebywał w Łodzi na konsultacjach. – Niewykluczone, że w zaistniałych okolicznościach, na najbliższym posiedzeniu zarządu, podejmiemy decyzję o rozwiązaniu kontraktu z winy zawodnika – dodaje prezes Witaszek.