Piłkarze z Łaszczówki nie spuszczają głów i Nie opuszczają głów i zapowiadają ambitną walkę o utrzymanie.
Gdy kilka tygodni przed rozpoczęciem sezonu Pogoń opuścili prezes i trener, drużyna znalazła się na granicy upadku. Kolejni piłkarze zaczęli zmieniać barwy klubowe, okres przygotowawczy został zawieszony, a widmo wycofania z rozgrywek stało się realnym zagrożeniem. Ostatecznie jednak lokalnym piłkarskim pasjonatom udało się zaprowadzić względny porządek i drużyna przystąpiła do ligi.
Z klubu, który w minionym sezonie mógł pochwalić się mianem rewelacji rozgrywek, niewiele jednak zostało. Po odejściu dziesięciu ważnych graczy wydawało się, że Pogoń z hukiem spadnie do A klasy i ciężko będzie jej o jakiejkolwiek punkty.
Początek sezonu zdawał się potwierdzać te przypuszczenia. W trzech pierwszych meczach nie udało się wywalczyć ani jednego punktu, a bolesne 2:6 od beniaminka z Sitna dopełniło czary goryczy. W końcu pomału, bo pomału, ale jednak zaczęło iść ku lepszemu. W czwartej kolejce Pogoń zremisowała z Olendrem Sól, w piątej z Orionem Dereźnia Solska. W trzech ostatnich meczach wywalczyła cztery punkty i wygrzebała się wreszcie z ostatniego miejsca w tabeli.
– Przystąpiliśmy do ligi z marszu, bez żadnych przygotowań. Część chłopaków gdzieś tam kopała po orlikach, pozostali nie robili nic. Mieliśmy olbrzymie braki i to było widać w pierwszych meczach, gdy mocno odstawaliśmy kondycyjnie. Teraz pod tym względem jest już znacznie lepiej – mówi Mateusz Nagowski, szkoleniowiec Pogoni.
Prowadzony przez niego zespół oparty jest w głównej mierze na wychowankach. Część z nich wznowiła przygodę z piłką po dłuższej przerwie. – Wiadomo, że personalnie nie jesteśmy tak mocni, jak przed rokiem, ale teraz grają u nas chłopcy związani z tym klubem i zawsze zostawiają na boisku zdrowie. Cieszymy się z każdych punktów, choć trochę niedosytu też jest. Mam tu na myśli szczególnie spotkania z Dereźnią i Solą, ale też mecze z ekipami z czołówki – Tyszowcami i Różańcem. W każdym można było ugrać coś więcej. Brakowało jednak ogrania, czasem może też po prostu trochę szczęścia – ocenia Nagowski.
Pogoń ma na koncie sześć punktów i do bezpiecznego, 11 miejsca, bez względu na rozstrzygnięcia w czwartej lidze gwarantującego utrzymanie w rozgrywkach, traci siedem „oczek”. Sporo, ale w klubie nie zamierzają się poddawać i chcą powalczyć o utrzymanie.
– To jest nasz cel. Wiadomo, łatwo nie będzie, ale nie opuszczamy głów. W zimie planujemy wzmocnić drużynę. Mocniejsi kadrowo i przede wszystkim z pełnym okresem przygotowawczym w nogach, będziemy znacznie lepszym zespołem. Wierzę, że uda nam się odbudować, a będzie o to tym łatwiej, że mamy olbrzymie wsparcie w gminie. Teraz musimy skoncentrować się jednak na końcówce rundy jesiennej i ugrać jeszcze kilka puktów – kończy trener Pogoni.