ROZMOWA z Sebastianem Berestkiem, trenerem I-ligowych rugbystów Budowlanych Lublin
- W trzecim meczu doznaliście trzeciej porażki. Aż tak czarnego scenariusza to chyba pan nie przewidywał?
– Nawet w najgorszych snach. W spotkaniu z Rugby Ruda Śląska nasze zwycięstwo było bardzo blisko. Tym bardziej, że do przerwy prowadziliśmy pewnie 13:3. Nic nie wskazywało, że zejdziemy z boiska w roli pokonanego. Bardzo dobrze graliśmy piłką, mieliśmy sporo odebranych piłek rywalowi. Spokojnie powinniśmy wygrywać różnicą co najmniej 30 punktów. Jeden błąd w końcówce, zgubiona piłka, sprawił, że przeciwnik wykonał przyłożenie i na nasze nieszczęście także podwyższył. Tym samym ulegliśmy 19:20.
- Gdzie są przyczyny słabych występów zespołu?
– Brakuje nam zwykłego szczęścia. Stwarzamy akcje, kontrolujemy grę. Ale też popełniamy błędy techniczne, które wykorzystują przeciwnicy. Po wakacyjnych ubytkach w kadrze dysponujemy młodymi zawodnikami, w wieku 18-19 lat. Powróciło też do składu kilku doświadczonych graczy. Teraz najważniejszym zadaniem jest zgranie zespołu podczas wspólnych treningów. Wiadomo, że w związku z brakiem wygranych, z każdym kolejnym meczem będzie ciążyć na nas coraz większa presja. Musimy sobie z nią poradzić.
- W takim razie ambitne plany walki o ekstraligę trzeba będzie odłożyć na przyszły rok?
– W obecnej sytuacji trudno wypowiadać się na ten temat. Najważniejszym zadaniem dla zespołu są teraz zwycięstwa. Po drugie, z każdym spotkaniem musimy ulepszać grę. Regulamin rozgrywek w I lidze przewiduje play-off. Zatem wystarczy znaleźć się w pierwszej czwórce, by wystąpić w półfinale, a następnie w finale. Tak więc ten temat w dalszym ciągu jest otwarty.
- Może się jednak okazać, że strat z początku rozgrywek nie da się już odrobić?
– Matematycznie wszystko jest jeszcze do nadrobienia. Jest jednak jeden konieczny warunek – musimy zacząć zdobywać punkty. Stanie się tak, jeśli będziemy wygrywali spotkania ligowe.
- Kiedy zatem możemy spodziewać się pierwszego zwycięstwa? Czy już w niedzielę z Legią?
– Jeśli z taką frekwencją i zaangażowaniem będziemy podchodzić do treningów, to sukcesy muszą przyjść. Porażka z Rudą Śląską bardzo nas zabolała, ale też podrażniła sportowe ambicje. Zawodnicy wzięli sobie ją do serca i na poniedziałkowych zajęciach zjawiło się aż 25 rugbystów. Przy takiej liczbie możemy przećwiczyć dużo ciekawych zagrań, maksymalnie wykorzystać jednostkę treningową. Mam nadzieję, że solidna praca podczas treningów zacznie, w końcu, przekładać się na wyniki.