Tego nikt się nie spodziewał. Tomasovia ograła w Krakowie najlepszą drużynę grupy czwartej, Bronowiankę 3:1!
Seria meczów z trudnymi rywalami nie rozpoczęła się po myśli ekipy z Tomaszowa Lubelskiego. Diana Romaszko i jej koleżanki przegrały przed tygodniem z Pogonią Proszowice 1:3 i przed wyjazdem do Krakowa nikt nie dawał im większych szans na rehabilitację.
Tymczasem od początku spotkania zawody były bardzo wyrównane. Dopiero w samej końcówce Bronowianka wykorzystała błędy rywalek i prowadziła już 24:19. Co ciekawe w tej odsłonie nie zdobyła już jednak... ani jednego punktu.
Seria 7:0 przyjezdnych spowodowała, że to podopieczne trenera Kaniewskiego wygrały pierwszą partię. I dzięki temu uwierzyły we własne możliwości.
Podrażnione gospodynie rozpoczęły kolejną część spotkania od prowadzenia 5:1. Końcówka znowu należała do Tomasovii, która przy stanie 23:23 zachowała zimną krew i zdobyła dwa ostatnie punkty.
W kolejnym secie krakowianki wreszcie wzięły się w garść i rozstrzygnęły go na własną korzyść 25:21. Odpowiedź przeciwniczek była natychmiastowa. Przyjezdne zaczęły od prowadzenia 4:0.
Później było 7:1 i 18:12. Chwilowy przestój spowodował jednak, że kilka chwil później na tablicy wyników pojawił się remis po 18. Czas trenera Kaniewskiego podziałał mobilizująco i jego siatkarki zakończyły partię serią 7:2.
Bronowianka Kraków – Tomasovia Tomaszów Lubelski 1:3 (24:26, 23:25, 25:21, 20:25)
Tomasovia: Bielecka, Młocek, Marcyniuk, Romaszko, Machoś, Staszczyk, Jasiewicz (libero) oraz Czerniawska.