Rozmowa z Jakubem Guzem, trenerem siatkarzy PZL Leonardo Avia Świdnik, wicelidera Tauron 1. Ligi
Po 12 meczach prowadzona przez pana drużyna ma na koncie dziewięć wygranych i trzy porażki oraz 28 punktów. Taki dorobek daje wam drugie miejsce w tabeli, tuż za liderem MKS Będzin. Jest pan zadowolony z takiego osiągnięcia?
- Można powiedzieć, że tak. Mamy nowy zespół z dziewięcioma nowymi zawodnikami. W drużynie jest nowy trener, nowy sztab szkoleniowy. Jest fotel wicelidera, pamiętajmy, że zagraliśmy jedno spotkanie więcej od rywali. Mamy na koncie także trzy porażki. Z perspektywy czasu myślę, że można było ich mieć mniej. Po głowie chodzą mi stracone dwa punkty w spotkaniu wyjazdowym z BBTS Bielsko-Biała. Przegraliśmy 2:3, a mogliśmy zwyciężyć za trzy „oczka”. W drużynie panuje dobra atmosfera, dobrze się z tym zespołem pracuje. Nic, tylko spokojnie robić swoje. Zobaczymy, jaki wynik przyniesie nam ten sezon.
Przed rozgrywkami myślał pan, że po 12 meczach prowadzona przez pana drużyna zajmować będzie fotel wicelidera?
- Nie było takich opcji. Nie było też pesymistycznych założeń, że będziemy poza ósemką. Taki scenariusz od razu był dla nam nas nie do przyjęcia. Wiedzieliśmy, jakim potencjałem dysponuje nasz zespół. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu. W sobotę będzie to spotkanie z AZS AGH Kraków. Na razie nie myślimy o czekającym nas dwumeczu z Bogdanką Arka Chełm, w lidze i Pucharze Polski, czy o tym, co będzie 27 stycznia czyli terminie rozegranego już awansem meczu z SMS Spała. Do świąt chcemy ugrać tyle ile maksymalnie możemy. Później zamierzamy odpocząć od siatkówki, a następnie spokojnie przygotować się do drugiej części sezonu.
Na obecnym etapie rozgrywek drużyna gra już tak, jak sobie pan tego życzy?
- Ogólnie można stwierdzić, że styl gry zespołu jest spójny z moją wizją pracy. Oczywiście mamy jeszcze rzeczy nad którymi musimy popracować. W siatkówce zawsze są elementy, które wymagają poprawy. Po meczu z Gwardią Wrocław stwierdziłem, że możemy przyczepić się do liczby psutych przez nas zagrywek. Ostatnie ligowe statystyki, do których mamy dostęp mówią, że: jesteśmy najmniej blokowaną drużyną w Tauron 1. Lidze, popełniamy najmniej błędów w ataku. W żadnym z elementów siatkówki nie jesteśmy na końcu statystyk i to jest dobra wiadomość. Życzyłbym sobie abyśmy psuli mniej serwisów. Mocna zagrywka i pojawiające się przy tej okazji błędy są wliczone w ryzyko. Z drugiej strony tylko przebijanie piłki na stronę przeciwnika przy mniejszej liczbie błędów jest gorsze niż wersja z mocnym serwisem.
Mecze pokazują, że liderem, o czym była mowa przed pozyskaniem tego zawodnika do zespołu, jest atakujący Damian Wierzbicki. Dobrą wiadomością jest ta, że co chwila do tej roli akces zgłaszają także inni siatkarze. Ostatnio pojawił się Marcin Ociepski, wcześniej Krzysztof Pigłowski?
- „Wierzba” prowadzi w rankingach MVP, najlepiej punktujących czy innych. Dobrą informacja jest ta, że praktycznie cały zespół „pali” się do tej roli. Musimy pamiętać, że aby Damian Wierzbicki mógł skutecznie zaatakować, musi pracować kilku ludzi. Musi być ktoś, kto przyjmie zagrywkę i od razu wystawi lub też rozegra piłkę. Na sukces pracuje cały zespół.