Drużyna z Lublina wygrała drugi mecz z rzędu. Tym razem podopieczne trenera Piotra Fijołka pokonały u siebie Wisłę Kraków 3:1.
Po pierwszym secie wydawało się, że akademiczki nie będą miały najmniejszych problemów z wywalczeniem trzech punktów. Od początku dominowały i na koniec tej części meczu mogły się cieszyć z wygranej 25:14.
Niestety, krakowianki nie zamierzały tak łatwo się poddawać. Druga partia była zdecydowanie bardziej emocjonująca. W wielu fragmentach, to „Biała Gwiazda” była na prowadzeniu, ale góra różnicą tylko dwóch „oczek”. W nerwowej końcówce gospodynie doprowadziły do remisu po 24:24. Pogoń zdała się jednak na nic, bo dwa ostatnie punkty zdobyły rywalki. A to oznaczało, że po dwóch odsłonach było po jeden.
Na szczęście dwa kolejne sety przebiegały już po myśli lublinianek. Tym razem od początku do końca wszystko było pod kontrolą podopiecznych trenera Fijołka. Efekt? Kolejna wysoka wygrana 25:13. Wisła nadal się jednak nie poddawała i po chwili dużo wyżej zawiesiła poprzeczkę. Walka znowu była bardziej wyrównana, ale ostatecznie AZS UMCS triumfował 25:21 i zanotował drugie arcyważne zwycięstwo z rzędu.
– Liczymy, że 2021 rok będzie dużo lepszy niż ten poprzedni. Na pewno bardzo się cieszymy z drugiego zwycięstwa z rzędu, bo bardzo potrzebujemy punktów. Wykonaliśmy plan, który sobie zakładaliśmy przed pierwszym gwizdkiem, dlatego jestem zadowolony. W Krakowie nie udało się wygrać, dlatego chcieliśmy się zrewanżować przeciwnikowi i cieszymy się, że się udało – ocenia zawody trener Fijołek cytowany przez kluby portal ekipy z Lublina.
AZS UMCS – Wisła Kraków 3:1 (25:14, 24:26, 25:13, 25:21)
AZS UMCS: Zielińska, Jędrzejewska, Gieroba, Chadała, Targońska, J. Pawlik, K. Pawlik, Urbańska, Szymczak, Akulich, Kłuś.
Mury nie pomagały gospodyniom
Kolejna porażka AZS AWF. Bialczanki musiały uznać wyższość ekipy Nike Węgrów w trzech setach. Zawody były jednak wyrównane, a miejscowym szyki pokrzyżowały także kontrowersyjne decyzje sędziów.
W pierwszym rozdaniu walka była zacięta. Ostatecznie górą były przyjezdne, które wygrały 25:21. To jednak efekt kilku błędów podopiecznych trenera Wojciecha Ignatiuka, które w dobrych sytuacjach nie potrafiły skończyć swoich ataków. W drugiej partii rywalki miały już większą przewagę i tym razem wygrały do 16.
W trzeciej odsłonie ponownie bialczanki nie dawały jednak za wygraną i znowu napsuły zespołowi z Węgrowa sporo krwi. Raz jeszcze to jednak nie wystarczyło, żeby „urwać” faworytowi chociaż jednego seta. Tym razem AZS AWF przegrał 21:25. Efekt? Czwarta porażka z rzędu zespołu trenera Ignatiuka.
– Nie lubię szukać problemów na zewnątrz, ale trzeba przyznać, że sędziowie pomogli trochę rywalkom. Przyznał to nawet ich trener. Można powiedzieć, że mury nie zagrały na naszą korzyść – wyjaśnia szkoleniowiec ekipy z Białej Podlaskiej.
O jakie decyzje konkretnie chodzi? – Raz nasza rozgrywająca wypchnęła piłkę po bloku i to powinien być punkt dla nas, ale sędziowie przyznali go przeciwniczkom. Poza tym było kilka zagrań, które wyleciały w aut, ale sędziowie pokazywali boisko. Takie sytuacje w wyrównanym meczu są bardzo ważne. Zwłaszcza po 20 punkcie. Ogólnie nie było przepaści między nami, a drużyną Nike, dlatego tym bardziej żałujemy porażki – dodaje trener Ignatiuk.
Kolejna strata punktów oznaczała dla jego podopiecznych spadek na trzecie miejsce od końca w tabeli grupy drugiej. A tak się składa, że w następnym tygodniu akademiczki zmierzą się z przedostatnim AZS LSW Warszawa.
– Mamy jeszcze nad tym rywalem solidną zaliczkę, ale wiadomo, że w przypadku porażki ta przewaga będzie mniejsza. Wygrana byłaby za to dla nas bardzo cenna. Uważam jednak, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby odzyskać właściwy rytm i mam nadzieję, że przerwiemy kiepską passę już w przyszłym tygodniu – dodaje opiekun gospodyń.
AZS AWF Biała Podlaska – Nike Węgrów 0:3 (21:25, 16:25, 21:25)
AZS AWF: Słotarska, Więckowska, Teodorska, Kandora, Duma, Rokicka, Choina (libero) oraz Kryńska, Łukaszuk, Łępicka, Sokołowska (libero).