LUK AZS UMCS w weekend spróbuje jeszcze powalczyć z murowanym faworytem do awansu, czyli zespołem MKS San-Pajda. Dwa tygodnie temu w Jarosławiu gospodynie bez najmniejszych problemów uporały się z zespołem Jacka Rutkowskiego i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 2:0
W pierwszym meczu „Biszkopty” pozwoliły rywalkom zdobyć zaledwie 42 punkty. Wydawało się, że w spotkaniu numer dwa akademiczki sprawią faworytkom więcej problemów, ale przedmeczowe zapowiedzi, a walka na parkiecie do dwie różne sprawy. Ostatecznie San-Pajda znowu wygrała 3:0, a przyjezdne tym razem uzbierały jeszcze mniej, bo zaledwie 39 „oczek”.
Jaki plan na sobotnie spotkanie ma ekipa z Lublina? – Szczerze mówiąc przed rozpoczęciem tej rywalizacji widziałem światełko w tunelu i wydawało mi się, że będziemy w stanie powalczyć. Niestety, rywalki porządnie się wzmocniły, świetnie spisała się Aleksandra Dudek, która wypromowała się u nas i ostatecznie dostaliśmy straszne baty – mówi Jacek Rutkowski, trener LUK AZS UMCS. – Naprawdę San-Pajda ma drużynę, którą ciężko ugryźć. Na każdej pozycji mają świetne zawodniczki i moim zdaniem nawet w I lidze nasz przeciwnik spokojnie by sobie poradził – dodaje szkoleniowiec akademiczek.
Co ciekawe, w tym sezonie ekipa z Jarosławia rozegrała do tej pory 23 mecze licząc rundę zasadniczą, a także fazę play-off. I wszystkie rozstrzygnęła na swoją korzyść. W pierwszej części sezonu było 18 wygranych, później trzy kolejne w pierwszej rundzie z Sokołem Radzionków i dwa kolejne z lubelskim zespołem. Siła przeciwniczek to jedno, ale gospodynie sobotniego spotkania dodatkowo muszą grać bez jednej z kluczowych zawodniczek – Pauliny Kłuś.
– To prawda, szkoda, że do tej rywalizacji musieliśmy przystąpić z drugą libero. Rodzice Pauliny kiedyś podpisali umowę z San-Pajdą, a w niej znalazł się zapis, że nie może zagrać przeciwko temu klubowi. Z tego względu jesteśmy trochę osłabieni. W tej sytuacji na pewno sukcesem byłaby chociaż jedna wygrana i przedłużenie tej rywalizacji przynajmniej do niedzieli – przekonuje szkoleniowiec LUK AZS UMCS. – Czeka nas bardzo trudne zadanie, ale wierzę, że powalczymy. Po takim laniu, jak dostaliśmy w Jarosławiu postaramy się stawić większy opór. Pytanie tylko, jak zareaguje moja drużyna, kiedy w hali pojawi się trochę więcej kibiców. Mam nadzieję, że zespół będzie jeszcze bardziej zmobilizowany – dodaje trener Rutkowski.
Sobotni mecz w hali CKF UMCS zaplanowano na godz. 19. Jeżeli lublinianki okażą się lepsze, to w niedzielę starcie numer cztery rozpocznie się o godz. 11.30.